Samson

Wielokrotnie wspominałem już, że Thierry Meyssan i jego Voltaire Network jest moim najwyżej cenionym źródłem informacji. Niestety nie znam francuskiego i skazany jestem jedynie na angielskie, niemieckie lub rosyjskie tłumaczenia. Dlatego długo się zastanawiałem, czy zamieścić tu tłumaczenie szalenie ważnego artykułu na temat możliwości wybuchu trzeciej wojny światowej. Nie mogę gwarantować zgodności z francuskim oryginałem. W końcu zdecydowałem się porównać automatyczne tłumaczenie z francuskiego z tłumaczeniami na znane mi języki. Po stwierdzeniu zgodności zdecydowałem się zamieścić ten tekst.

Początek tłumaczenia.

Czy możliwość wybuchu wojny światowej jest realna?

Serge Marchand , Thierry Meyssan

Według Księgi Sędziów Samson jest Żydem poświęconym Bogu. Złożył przysięgę, że nigdy nie obetnie włosów i jest bajecznie silny. Jednak jego kochanka Dalila obcięła mu włosy podczas snu, pozbawiając go Bożej pomocy i siły. Został schwytany przez Filistynów, którzy wydłubali mu oczy i wtrącili do więzienia w Gazie. Podczas składania ofiary swojemu bogu, gdy jego włosy zaczęły odrastać, został umieszczony między dwoma filarami pałacu. Rozepchnął je gołymi rękami, aby się zawaliły. Popełnił samobójstwo i zabił kilka tysięcy Filistynów.

Wojny na Ukrainie i w Strefie Gazy skłoniły kilku prominentnych polityków do porównania obecnego okresu do lat 30. ubiegłego wieku i wspomnienia o możliwości wybuchu wojny światowej. Czy te obawy są uzasadnione, czy jest to tylko retoryka straszenia?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, podsumujemy wydarzenia, które są ignorowane przez wszystkich, mimo że są znane ekspertom. Zrobimy to bezstronnie, nawet ryzykując posądzenie o obojętność wobec tego horroru.

Rozróżnijmy najpierw konflikty w Europie Wschodniej i na Bliskim Wschodzie. Mają one tylko dwie wspólne cechy:

  Nie stanowią one same w sobie znaczącego wyzwania, ale porażkę Zachodu, która oznaczałaby koniec jego hegemonii nad światem po klęsce w Syrii.

  Są one napędzane przez faszystowską ideologię, a mianowicie ideologię ukraińskich „integralnych nacjonalistów” Dmytro Doncowa [1] i izraelskich „rewizjonistycznych syjonistów” Władimira Ze’eva Żabotyńskiego [2]; dwie grupy, które były sojusznikami od 1917 r., ale zeszły do podziemia podczas zimnej wojny i są dziś nieznane opinii publicznej.

Istnieje jednak między nimi znacząca różnica:

 Ta sama zawziętość jest widoczna na obu polach bitew, ale „integralni nacjonaliści” poświęcają własnych współobywateli (na Ukrainie prawie nie ma zdrowych mężczyzn poniżej trzydziestego roku życia), podczas gdy „rewizjonistyczni syjoniści” poświęcają ludzi, którzy są im obcy, a mianowicie arabskich cywilów.

Czy te wojny mogą się rozszerzać?

Taka jest wola obu wyżej wymienionych grup. „Integralni nacjonaliści” nieustannie atakują Rosję na jej terytorium i w Sudanie, podczas gdy „rewizjonistyczni syjoniści” bombardują Liban, Syrię i Iran (a dokładniej irańskie terytorium w Syrii, ponieważ konsulat w Damaszku ma eksterytorialność). Ale nikt nie reaguje: ani Rosja, Egipt i Emiraty Arabskie w pierwszym przypadku, ani Hezbollah, Syryjska Armia Arabska i Strażnicy Rewolucji w drugim.

Wszyscy, w tym Rosja, chcąc uniknąć brutalnej reakcji „kolektywnego Zachodu”, która doprowadziłaby do wojny światowej, wolą przyjąć ciosy i zaakceptować śmierć swoich obywateli.

Gdyby doszło do eskalacji wojny, nie byłaby ona już konwencjonalna, ale przede wszystkim nuklearna.

Chociaż konwencjonalne możliwości obu stron są znane, ich możliwości nuklearne są w dużej mierze ignorowane. W najlepszym razie wiemy, że tylko Stany Zjednoczone użyły strategicznych bomb nuklearnych podczas II wojny światowej, a Rosja twierdzi, że ma hipersoniczne pociski nuklearne, z którymi żadne inne mocarstwo nie może konkurować. Jednak niektórzy zachodni eksperci wątpią w realność tych zdumiewających rosyjskich postępów technologicznych. Jaka jest więc zakulisowa strategia mocarstw nuklearnych?

Oprócz pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, strategiczne bomby jądrowe posiadają także Indie, Pakistan, Korea Północna i Izrael. Wszystkie one, z wyjątkiem Izraela, postrzegają je jako środek odstraszający.

W zachodnich mediach Iran jest również przedstawiany jako potęga nuklearna, czemu oficjalnie zaprzecza [Iran], a także Rosja i Chiny.

Podczas wojny w Jemenie Arabia Saudyjska kupiła taktyczne bomby jądrowe od Izraela i rozmieściła je tam, ale nie wydaje się, by posiadała je na stałe lub opanowała technologię ich budowy. [uwaga moja: nigdzie nie znalazłem potwierdzenia tej zdumiewającej informacji, ale też jak do tej pory nigdy nie stwierdziłem, żeby Meyssan podawał nieprawdziwe wiadomości. W sprawach Bliskiego Wschodu jest naprawdę świetnie poinformowany.]

Jedynie Rosja regularnie przeprowadza nuklearne ćwiczenia wojenne. Podczas jednego z nich, w październiku ubiegłego roku, Rosja założyła, że straci jedną trzecią swojej populacji w ciągu kilku godzin, a następnie przeprowadziła symulację bitwy i wyszła z niej zwycięsko.

Wszystkie potęgi nuklearne nie planują odpalić rakiety jako pierwsze, ponieważ bez wątpienia doprowadziłoby to do ich unicestwienia. Wyjątkiem jest Izrael, który przyjął „doktrynę Samsona” („Pozwól mi umrzeć z Filistynami”). Izrael byłby zatem jedyną potęgą, która mogłaby wyobrazić sobie ostateczną ofiarę, „zmierzch bogów”, który był drogi nazistom.

Dwie krytyczne książki zostały poświęcone izraelskiemu nuklearnemu kompleksowi wojskowemu: The Samson Option: Israel’s Nuclear Arsenal and American Foreign Policy autorstwa Seymoura M. Hersha (Random House, 1991) oraz Israel and the Bomb autorstwa Avnera Cohena (Columbia University Press, 1998).

Militarna opcja nuklearna [Izraela] nigdy nie została pomyślana jako klasyczna forma odstraszania, ale jako zapewnienie, że Izrael nie zawaha się popełnić samobójstwa, aby zabić swoich wrogów w obliczu klęski. Jest to kompleks Masady [3]. Ten sposób myślenia jest zgodny z „dyrektywą Hannibala”, zgodnie z którą IDF muszą zabijać własnych żołnierzy, zamiast pozwolić im stać się jeńcami [4].

Podczas wojny sześciodniowej premier Izraela, Ukrainiec Levi Eszkol, nakazał przygotowanie jednej z dwóch posiadanych wówczas przez Izrael bomb i zdetonowanie jej w pobliżu egipskiej bazy wojskowej na Synaju. Plan ten nie został zrealizowany, ponieważ IDF bardzo szybko wygrały wojnę konwencjonalną. Gdyby tak się stało, skażenie radioaktywne zabiłoby nie tylko Egipcjan, ale także dużą liczbę Izraelczyków [5].

Podczas wojny październikowej w 1973 r. (znanej na Zachodzie jako wojna Jom Kippur) minister obrony, urodzony na Ukrainie Izraelczyk Mosze Dajan, i premier, Ukrainka Golda Meir, ponownie rozważali użycie 13 bomb jądrowych [6].

W 1986 r. technik nuklearny z elektrowni Dimona, Marokańczyk Mordechaj Vanunu, ujawnił tajny wojskowy program nuklearny Izraela gazecie Sunday Times [7]. Został porwany w Rzymie przez Mossad na rozkaz izraelskiego premiera i ojca bomby atomowej, Białorusina Szimona Peresa. Został osądzony za zamkniętymi drzwiami i skazany na 18 lat więzienia, z czego 11 spędził w izolatce. Został ponownie skazany na 6 miesięcy więzienia za to, że odważył się rozmawiać z Voltaire Network.

W 2009 r. Martin van Creveld, główny strateg Izraela, oświadczył: „Mamy kilkaset głowic nuklearnych i pocisków rakietowych i możemy uderzyć w nasze cele we wszystkich kierunkach, w tym także w Rzym. Większość europejskich stolic znajduje się wśród potencjalnych celów naszych sił powietrznych. (…) Wszyscy Palestyńczycy muszą zostać wypędzeni. Ludzie walczący o ten cel po prostu czekają na „właściwą osobę, która przyjdzie we właściwym czasie”. Dwa lata temu 7 lub 8 procent Izraelczyków uważało to za najlepsze rozwiązanie, dwa miesiące temu było to 33 procent, a teraz, według sondażu Gallupa, 44 procent jest za tym”.

Dlatego rozsądne jest założenie, że żadna potęga nuklearna, z wyjątkiem Izraela, nie odważy się popełnić nieodwracalnego błędu.

Dokładnie to przewidział minister dziedzictwa Amichai Eliyahu (Otzma Yehudit/Jewish Force) w Radio Kol Berama 5 listopada. Odnosząc się do broni nuklearnej przeciwko Gazie, powiedział: „To rozwiązanie…. To jest opcja”. Następnie porównał mieszkańców Gazy do „nazistów” i stwierdził, że „w Gazie nie ma nie-bojowników” i że terytorium to nie zasługuje na pomoc humanitarną. „W Gazie nie ma nie-bojowników”.

Oświadczenia te wywołały oburzenie na Zachodzie. Tylko Moskwa była zaskoczona, że Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej nie zareagowała na tę wypowiedź [8].

Jest bardzo prawdopodobne, że jest to powód, dla którego Waszyngton nadal zbroi Izrael, pomimo wezwania do natychmiastowego zawieszenia broni: Jeśli Stany Zjednoczone przestaną zaopatrywać Tel Awiw w broń do masakrowania mieszkańców Strefy Gazy, Izraelczycy mogą użyć broni nuklearnej przeciwko wszystkim narodom w regionie, z Izraelczykami włącznie.

Na Ukrainie „integralni nacjonaliści” planowali szantażować Stany Zjednoczone tym samym argumentem: zagrożeniem nuklearnym lub, w razie jego braku, zagrożeniem bronią biologiczną [9]. W 1994 r. Ukraina, która posiadała ogromny arsenał radzieckich bomb atomowych, podpisała Memorandum Budapesztańskie. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Rosja przyznały temu krajowi gwarancje integralności terytorialnej w zamian za oddanie całej broni jądrowej Rosji i podpisanie Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT). Jednak po obaleniu wybranego prezydenta Wiktora Janukowycza w 2014 r. (Euromajdan), „integralni nacjonaliści” pracowali nad ponownym wyposażeniem kraju w broń jądrową. W ich oczach ważne było, aby zetrzeć Rosję z powierzchni ziemi.

19 lutego 2022 r. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ogłosił na dorocznej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, że zakwestionuje Memorandum Budapesztańskie i wyposaży swój kraj w broń jądrową. [uwaga moja: co spotkało się z owacjami!!] Pięć dni później, 24 lutego 2022 r., Rosja rozpoczęła operację specjalną przeciwko rządowi w Kijowie w celu wdrożenia rezolucji nr 2202. Głównym priorytetem Rosji było przejęcie tajnych i nielegalnych zapasów wzbogaconego uranu na Ukrainie. Po ośmiu dniach walk cywilna elektrownia jądrowa w Zaporożu została zajęta przez rosyjską armię.

Według Argentyńczyka Rafaela Grossiego, szefa Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, który przemawiał na forum w Davos 25 maja – trzy miesiące później, Ukraina potajemnie przechowywała w Zaporożu 30 ton plutonu i 40 ton uranu. Według cen rynkowych, ładunek ten był wart co najmniej 150 miliardów dolarów. Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział: „Jedyne, czego [Ukrainie] brakuje, to system wzbogacania uranu. Ale to jest problem techniczny, a dla Ukrainy nie jest to problem nie do rozwiązania”. Jednak jego armia usunęła już większość tych zapasów z obiektu. Walki trwały tam miesiącami. Gdyby integralni nacjonaliści nadal je mieli, zrobiliby to, co dziś robią „rewizjonistyczni syjoniści”: żądaliby coraz więcej broni i zagrozili użyciem broni jądrowej, tj. rozpoczęcia Armagedonu, w przypadku odmowy.

Wróćmy na obecne pola bitew. Co obserwujemy? Na Ukrainie i w Palestynie Zachód nadal zapewnia „integralnym nacjonalistom” oraz w mniejszym stopniu „rewizjonistycznym syjonistom” imponujący arsenał. Nie ma jednak rozsądnej nadziei na odepchnięcie Rosjan lub zmasakrowanie wszystkich mieszkańców Gazy. W najgorszym razie Zachód może skłonić swoich sojuszników do opróżnienia arsenałów, poświęcenia wszystkich Ukraińców w wieku bojowym i dyplomatycznej izolacji zbrodniczego państwa Izrael. Nawiasem mówiąc, czyż Mosze Dajan nie powiedział: „Izrael musi być jak wściekły pies, zbyt niebezpieczny, by go kontrolować?”.

Załóżmy, że te pozornie katastrofalne konsekwencje są w rzeczywistości ich celem.

Świat zostałby wówczas podzielony na dwie części, tak jak to miało miejsce podczas zimnej wojny, z tym wyjątkiem, że Izrael zostałby poddany ostracyzmowi. Na Zachodzie Anglosasi nadal byliby panami, zwłaszcza że byliby jedynymi, którzy mieliby broń, ponieważ ich sojusznicy wyczerpali już swoją na Ukrainie. Odizolowany Izrael, tak jak to miało miejsce na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku, kiedy był naprawdę uznawany tylko przez reżim apartheidu w RPA, nadal wypełniałby misję, którą mu pierwotnie powierzono: mobilizowanie w służbie imperium diaspory żydowskiej, obawiającej się nowej fali antysemityzmu.

Ta ponura wizja jest jedyną, która może pozwolić Anglosasom nie upaść i zawsze mieć wasali, nawet jeśli nie będzie to już miało wiele wspólnego z ich władzą w erze „globalnego świata”. Dlatego właśnie postawili się w obecnej, nierozwiązywalnej sytuacji. „Integralni nacjonaliści” i „rewizjonistyczni syjoniści” szantażują ich, ale zamierzają nimi manipulować, aby podzielić świat na dwie części i zachować jak najwięcej swojej supremacji.

[1] „Kim są ukraińscy integralni nacjonaliści?„, autor: Thierry Meyssan, tłumaczenie: Roger Lagassé, Voltaire Network, 15 listopada 2022.

[2] „Zasłona jest zrywana: ukryte prawdy o Żabotyńskim i Netanjahu„, autor: Thierry Meyssan, tłumaczenie: Roger Lagassé, Voltaire Network, 25 stycznia 2024 r.

[3] „Netanyahu’s Masada syndrome and the UN report by Francesca Albanese„, autor: Alfredo Jalife-Rahme, tłumaczenie: Roger Lagassé, Voltaire Network, 7 kwietnia 2024.

[4] „Izraelskie Siły Powietrzne z powodzeniem wdrożyły „Dyrektywę Hannibala” 7 października”, Voltaire, International Newsletter N°63, 26 listopada 2023 r.

[5] „‚Last Secret’ of 1967 War: Israel’s Doomsday Plan for Nuclear Display„, William J. Broad & David E. Sanger, The New York Times, 3 czerwca 2017 r.

[6] „Israël avait prévu d’utiliser l’arme nucléaire en cas de débâcle militaire„, Serge Dumont, Le Temps (Genève), 5 juin 2017.

[7] „Mordechai Vanunu: „Iran nie stanowi zagrożenia„, Silvia Cattori , Voltaire Network, 10 listopada 2011.

[8] „Russia says Israeli nuclear remark raises ‚huge number of questions’„, Reuters, 7 listopada 2023.

[9] „The secret Ukrainian military programs„, autor: Thierry Meyssan, tłumaczenie: Roger Lagassé, Voltaire Network, 31 maja 2022.

Koniec tłumaczenia.

Ten tekst a także inne [1], [2],  pozwala zrozumieć rozterki Iranu przed jego ostatnim atakiem na Izrael z 14.04.2024. Jak odpowiedzieć na zbrodniczy atak na ambasadę w Syrii i nie wywołać wojny światowej? Pozwolono więc Izraelowi dalej opowiadać bajki o skuteczności Żelaznej Kopuły, a równocześnie dano ostrzeżenie i pokazano, że Iran – jeśli będzie chciał – jest w stanie zniszczyć Izrael. 99% zestrzelonych obiektów to zwykłe „barachło”, które pozwoliło Izraelowi zachować pozory skuteczności Kopuły. Wszystkie „poważne” rakiety bez problemów osiągnęły swoje cele – bazy Nevatim, Ramon, Hermon i centrum obserwacyjne na Wzgórzach Golan. Żelazna Kopuła była wobec nich bezskuteczna. A można być pewnym, że nie były to najnowocześniejsze irańskie rakiety. Hamas pokazał, że izraelska armia potrafi jedynie tysiącami mordować bezbronne kobiety i dzieci, ale nie jest w stanie walczyć z uzbrojonym przeciwnikiem. Iran obalił mit izraelskiej obrony przeciwlotniczej. Nie można tu także pominąć kosztów. Ten efektowny nocny fajerwerk kosztował Izrael i jego sługusów ponad 1,35 miliarda(!) dolarów. Dla Izraela pieniądze nie są problemem. Goje nie pożałują ich dla narodu wybranego. Bez obaw, my też dołożymy swoją cegiełkę! Problemem są kłopoty z dostawą sprzętu. Ukraina też domaga się dostaw nowych Patriotów, bo Rosjanie nie mają już co niszczyć i zaczyna im się nudzić, ale nowych ani widu, ani słychu. Iran produkuje wszystko sam i to w takich ilościach, że sprzedaje broń Rosji, wyposaża Jemen i wiele innych krajów.

Jeśli chodzi o naszego wschodniego sąsiada, to możemy być wdzięczni Rosji, że w ostatniej chwili nie dopuściła do nuklearnego uzbrojenia Ukrainy. Ale na jej terytorium są elektrownie atomowe. Ukraina ma też dość materiałów radioaktywnych do budowy „brudnej” bomby atomowej. Nie wiadomo też co z amerykańskich laboratoriów biologicznych, których dziesiątki były na Ukrainie, dostało się w łapy rezunów. Koniec Ukrainy jest tylko kwestią czasu, a tamtejszy nieobliczalny reżim zdolny jest do wszystkiego.

Meyssan pisze, że główne mocarstwa nuklearne na razie zachowują się racjonalnie. To prawda. Ale podobieństwo pomiędzy USA i Izraelem jest uderzające! Także USA w błyskawicznym tempie tracą swój mit światowego imperium. Irański atak na Izrael, także się do tego przyczynił. Nie wiadomo, jak zareaguje tamtejsza klasa rządząca (która na dodatek w dużej części związana jest z Izraelem!), gdy postawiona zostanie przed alternatywą utraty władzy.

Już od dawna twierdzę, że świat balansuje na krawędzi nuklearnej zagłady. Szczerze mówiąc nie bardzo widzę, jak jej uniknąć a w ludzki rozsądek już dawno przestałem wierzyć.

Odpowiedź niedźwiedzia.

Zastanawiałem się w poprzednim wpisie co zrobi Rosja po ataku terrorystycznym na Krokus City Hall. Pierwszą odpowiedź już znamy: 25 marca zniszczona została siedziba Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Kijowie. Dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że był to dzień jej święta i zebrało się tam całe szefostwo i mnóstwo innych oficjeli, prawdopodobnie także zagranicznych. Jak się popatrzy na rosyjskie źródła tej informacji, to nie znajdzie się wśród nich głównych agencji. Wpisuje się to w dotychczasowy schemat – brak informacji o stratach wśród zachodnich wojskowych. Pisze się jedynie o zniszczeniu sprzętu i stratach wśród szeregowych najemników. Ciekawe kto będzie następny.

A będzie na pewno!! Sytuacja i nastroje w Rosji zmieniają się dosłownie codziennie!! Akurat wczoraj (26.03.2024) szef FSB poinformował, że za zamachem na Krokusa stoją USA, Wielka Brytania i Ukraina!! To nie są słowa jakiegoś prowincjonalnego pismaka, ale szefa służby bezpieczeństwa!! To jeden z kilku najważniejszych ludzi w państwie!! W historii po takich słowach nie raz następowało wypowiedzenie wojny!!! Rosjanie są naprawdę wk..wieni i nacisk społeczeństwa na kroki odwetowe jest ogromny!! Teraz nawet Putin nie może sobie pozwolić na żadną ugodowość!! Społeczeństwo domaga się rozp…lenia Ukrainy i dania Zachodowi po łapach. I najprawdopodobniej tak się stanie…

Wiele razy wspominałem na tym blogu, że moim zdaniem wojna jądrowa pomiędzy Zachodem a Rosją i Chinami jest nieunikniona. Dla obydwu stron jest to być albo nie być. Akurat trafiłem na bardzo ciekawy tekst, którego autor wprawdzie nie pisze tego dosłownie, ale jego wnioski są identyczne z moimi: Zachód nie może pozwolić na zwycięstwo Rosji na Ukrainie, bo będzie to kamień, który ruszy całą lawinę. Dlatego ten konflikt ma potencjał do zniszczenia, jeśli nie świata, to naszej cywilizacji.

Oto ten tekst.

Odstraszanie przez okrucieństwo?

Posted by b on March 25, 2024 at 17:02 UTC

Zachód zdobył świat nie dzięki wyższości swoich idei, wartości czy religii (na którą nawróciło się niewielu członków innych cywilizacji), ale raczej dzięki wyższości w stosowaniu zorganizowanej przemocy. Ludzie Zachodu często zapominają o tym fakcie; ludzie spoza Zachodu nie zapominają tego nigdy„.

― Samuel P. Huntington, The Clash of Civilizations and the Remaking of World Order [Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego] (1996)

Zachodni kolonializm rozpoczął się w XV wieku i zakończył, z kilkoma wyjątkami, w połowie XX wieku. Było to możliwe dzięki rozwojowi technologii i szybkiemu wzrostowi populacji. Następnie Zachód przeszedł na nowy model rządzenia światem. Mówił o ludzkich wartościach i prawach człowieka oraz pewnych zasadach, które rzekomo umożliwiłyby wszystkim korzystanie z nich.

Ta fasada nie wytrzymała jednak próby czasu. Zachód, a zwłaszcza Stany Zjednoczone, nadużywał „porządku opartego na zasadach”, obchodząc prawo międzynarodowe, gdy nie odpowiadało to jego interesom. Nadal stosował „zorganizowaną przemoc” w wątpliwych okolicznościach. Wojny przeciwko Jugosławii, Afganistanowi i Irakowi miały zademonstrować, że Zachód będzie przestrzegał wszelkich zasad, na jakie się powoływał. Wojny te zostały jednak przegrane i Stany Zjednoczone musiały się z nich wycofać.

Wojna na Ukrainie jest tylko najnowszym, ale najbardziej oczywistym dowodem na to, że „porządek oparty na zasadach” już nie istnieje:

W ciągu ostatnich kilku dekad, Stany Zjednoczone nieustannie stawiały Moskwę w sytuacji, w której musiała ona albo zaakceptować fakt dokonany w postaci ekspansji NATO kosztem rosyjskich interesów bezpieczeństwa, albo dokonać eskalacji z użyciem siły i ponieść konsekwencje zwiększonego wykluczenia gospodarczego i politycznego. Ten czynnik zniechęcający do unikania eskalacji został skutecznie usunięty. Wyjaśnienie zmienionego stanu stosunków międzynarodowych nie jest kibicowaniem rosyjskiemu stanowisku – chociaż może być tak traktowane przez tych, którzy nieszczerze przedstawiają każdą realistyczną ocenę sytuacji jako „ustępstwa” – ale raczej zilustrowaniem tego, jak Moskwa odcięła się od zachodniego wykluczenia, zmieniając w ten sposób całą równowagę sił nie tylko w Europie, ale i na świecie.

Teraz to Rosja postawiła Zachód przed dylematem: może on albo obserwować, jak Kreml – poprzez jednostronnie negocjowane porozumienie lub poprzez ciągłe wyniszczanie ukraińskich sił – osiąga swoje strategiczne cele, albo eskalować konflikt. Oświadczenie Putina dotyczące broni nuklearnej nie było zwykłą retoryką – rosyjski prezydent swoim autorytetem określił granice obecnego konfliktu.

Jest oczywistym, że wszystko, co nie doprowadzi do całkowitego zwycięstwa Ukrainy, jest przyznaniem tego, że „oparty na zasadach” porządek gospodarczy i polityczny został nieodwracalnie zmieniony.

Dziś rano broń hipersoniczna zniszczyła siedzibę SBU w Kijowie zaledwie kilka sekund po uruchomieniu alarmu powietrznego. Zachodnia obrona powietrzna zawiodła. Rosja zniszczyła mit o przewadze Zachodu w stosowaniu zorganizowanej przemocy.

Inni też zwrócili na to uwagę. Niedawne zaognienie stosunków USA z Nigrem jest tego konsekwencją:

Presja wywierana na Niger ujawnia, że Waszyngton wspiera wojnę przeciwko Rosji z powodów innych niż prawo Ukrainy do wyboru partnerów i przystąpienia do NATO, lub że prawo to ma zastosowanie tylko wtedy, gdy wybieranym partnerem są Stany Zjednoczone i NATO, ale nie Rosja. Podstawową zasadą nie jest więc prawo suwerennego narodu do wyboru partnera, ale prawo suwerennego narodu do partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi.

Amerykańska postawa wobec Nigru i Rosji ujawnia drugą lekcję. Kluczową reakcją na rosyjską inwazję na Ukrainę była izolacja Rosji i wzmocnienie jednobiegunowego świata kierowanego przez USA. Ale to nie zadziałało.

Stany Zjednoczone wyraziły zaniepokojenie faktem, że „Federacja Rosyjska naprawdę próbuje przejąć środkową Afrykę, a także Sahel”. Thurston powiedział mi, że Stany Zjednoczone są „bardzo zaniepokojone rosyjskimi wpływami w całym Sahelu, a w Nigrze jest to szczególnie uciążliwe, biorąc pod uwagę wcześniejszą bliskość relacji”.

Dodał, że Stany Zjednoczone „wydają się postrzegać rywalizację z Rosją w Afryce jako grę o sumie zerowej; podczas gdy większość afrykańskich rządów nie postrzega tego w ten sposób”. I to jest właśnie cecha charakterystyczna wyłaniającego się wielobiegunowego świata, [powstanie] którego Stany Zjednoczone próbują powstrzymać. Arabia Saudyjska stwierdziła, że „nie wierzymy w polaryzację lub wybór między stronami”. Minister Spraw Zagranicznych Indii, S. Jaishankar, w swojej książce The Indian Way, opisuje nowy wielobiegunowy świat jako taki, w którym kraje radzą sobie „z rywalizującymi stronami w tym samym czasie z optymalnymi rezultatami” dla ich „własnego interesu”.

Utraciwszy swoje dwa główne źródła potęgi, porządek oparty na zasadach jako (w pewnym sensie) instrument soft power i swoją militarną przewagę hard power, Zachód potrzebuje nowego instrumentu odstraszania, nowego narzędzia, które pozwoli mu naciskać na swoje interesy wbrew woli innych mocarstw.

Znalazł je, demonstrując całkowitą dzikość.

Wojna w Strefie Gazy, wspierana przez Zachód, jest dowodem na to, że Zachód jest gotów przekroczyć wszelkie granice. Że odrzuci wszelkie niuanse człowieczeństwa.  Że jest gotów popełnić ludobójstwo. Że zrobi wszystko, by uniemożliwić organizacjom międzynarodowym interwencję przeciwko temu.

Że jest gotowy wyeliminować wszystkich i wszystko, co stawia mu opór.

Narody, które opowiadają się za wielobiegunowością, powinny przygotować się na to, co może je spotkać.

Koniec tłumaczenia.

Autor pisze o okrucieństwie. Przyzwyczajeni jesteśmy do kojarzenia tego z armią czerwoną, ale w czasie II wojny światowej żołnierze amerykańscy różnili się od czerwonoarmistów tylko tym, że byli lepiej ubrani, mniej śmierdzieli i nie rabowali zegarków i rowerów, tylko rzeczy naprawdę cenne. Nie różnili się ani w ilości gwałtów i morderstw ani nawet w ilości wypijanego alkoholu. Nam wolno już mówić o armii czerwonej, ale w Zachodniej Europie mówienie o Amerykanach to ciągle jest „drugi obieg”.

Z tym okrucieństwem, o którym pisze autor, już mamy do czynienia. Al Kaida, Państwa Islamskie (jest ich kilka) i wiele innych podobnych organizacji to wszystko twory amerykańskie i są de facto częścią amerykańskiej armii. Jake Sullivan jeszcze w 2012 roku informował „Killary” Clinton, że „AQ is on our side” (AQ = Al-Qaida). Dobrze wiemy co spotyka ludzi, którzy wpadną w ich łapy! Ale teren ich działania to jedynie Bliski Wschód. Zachód będzie potrzebować podobnych ludzi w innych rejonach świata. Nasze media nic o tym nie mówią, ale do USA napływają każdego dnia tysiące uchodźców. Wszyscy zostają wpuszczani! To głównie młodzi mężczyźni. Przestępczość i liczba morderstw w krajach środkowej i południowej Ameryki spadła nawet o kilkadziesiąt procent!! Dlaczego? Bo wszyscy przestępcy są już w USA albo w drodze do nich! USA i cały Zachód mają kłopoty z naborem rekrutów; jestem przekonany, że niedługo wszyscy ci uchodźcy dostaną propozycję nie do odrzucenia: albo służba w armii (i otrzymanie obywatelstwa) albo obóz na pustyni wśród skorpionów i grzechotników. „Nasi” politycy chcą większej obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce. Jeśli ich życzenia zostaną spełnione, to gwarantuję mieszkańcom wschodniej połowy naszego kraju, że będą się modlić o jak najszybsze wejście armii rosyjskiej!!

Co teraz zrobi niedźwiedź?

Wojna na Ukrainie jest już praktycznie rozstrzygnięta. Zachód dobrze o tym wie, dlatego, tak jak przypuszczałem, będzie dążyć do eskalacji konfliktu i jego rozszerzenia na teren innych krajów, ale przede wszystkim na terytorium Rosji. Moim zdaniem to najgłupsze co można zrobić!! Wyraźnie widać to po ataku terrorystycznym na centrum Krokus City Hall. Do tej pory ton oficjalnych rosyjskich mediów był wyważony, teraz zaczyna się radykalizować. Do tej pory „łagodność” Putina wobec Zachodu krytykowana była jedynie w mediach społecznościowych i na portalach o mniejszym zasięgu. Teraz żądanie zdecydowanych działań pojawia się także w agencjach rządowych. Popatrzmy co pisze Ria Nowosti:

Но нам, российскому обществу, пора окончательно снимать розовые очки, вернее те осколки, которые еще остались. Против России ведут войну силы, у которых нет вообще никаких ограничений и тормозов, и они готовы на все — абсолютно на все — в стремлении удержать ускользающий из рук контроль над миром.

У наших спецслужб и следствия сейчас много работы, ну а потом придет время политических решений.

Много лет назад Путин сказал, что Россия будет делать с террористами, — и страна свое обещание выполняет. Она преследует тех, на чьих руках кровь наших граждан, десятилетиями и в любой точке мира.

Однако очень хотелось бы, чтобы давнее обещание президента было расширено на заказчиков и вдохновителей террора — на конкретных джентльменов в дорогих костюмах, сидящих в комфортабельных офисах по обе стороны океана. Им тоже пора платить по счетам.

Ale nadszedł czas, abyśmy my, społeczeństwo rosyjskie, w końcu zdjęli nasze różowe okulary, a raczej te ich odłamki, które jeszcze pozostały. Przeciwko Rosji toczy się wojna sił, które nie mają żadnych ograniczeń ani hamulców i są gotowe zrobić wszystko – absolutnie wszystko – aby utrzymać swoją wymykającą się z rąk kontrolę nad światem.

Nasze służby bezpieczeństwa i śledczy mają teraz wiele do zrobienia, a potem przyjdzie czas na decyzje polityczne.

Wiele lat temu Putin powiedział, co Rosja zrobi z terrorystami – i kraj nasz spełnia swoją obietnicę. Od dziesięcioleci, w każdym miejscu na świecie, ściga tych, którzy mają na rękach krew naszych obywateli.

Ale bardzo chciałabym, aby wieloletnia obietnica prezydenta została rozszerzona na klientów i twórców terroru – na konkretnych dżentelmenów w drogich garniturach siedzących w wygodnych biurach po obu stronach oceanu. Nadszedł czas, aby i oni zapłacili rachunek (tłumaczenie moje).

Z pewnością są to także życzenia większości rosyjskiego społeczeństwa. Wypowiedzi nielicznych prozachodnich tzw. liberałów, wprawdzie nie były mile widziane, ale do tej pory były w Rosji tolerowane w ramach wolności wypowiedzi. Teraz wielu z tych ludzi prawdopodobnie przejrzy na oczy, a tym nadal zaślepionym będą z pewnością zamykane usta.  

W całej Rosji przed punktami krwiodawstwa stoją ogromne kolejki. Panuje żałoba. Panuje cisza, złowroga cisza. Wszyscy czekają co teraz zrobi niedźwiedź. A na pewno coś zrobi, bo takie są oczekiwania społeczeństwa i nikt, nawet Putinowi, nie wybaczy braku odpowiedzi na ten akt terroru. Wszyscy wiedzą kto za nim stoi, ale potrzebne są dowody. Wstępne chyba już są, bo Putin w swoim przemówieniu powiedział o zamachowcach: oни пытались скрыться и двигались в сторону Украины, где, по предварительным данным, для них с украинской стороны было подготовлено окно для перехода государственной границы – próbowali uciec i jechali w kierunku Ukrainy, gdzie według wstępnych danych po stronie ukraińskiej przygotowano dla nich okno do przekroczenia granicy państwowej. Większość komentatorów spodziewa się ataku rakietowego na obiekty rządowe w Kijowie. Akurat Rosjanie zniszczyli dwie wyrzutnie Patriotów w Kijowie więc kto wie, czy nie mają racji. Ale ja sądzę, że niedługo na sławetnej tablicy w głównej siedzibie CIA przybędzie sporo nowych gwiazdek. Amerykanie sami przyznali się do ich obecności na Ukrainie i jeżeli ich już nie wycofali, to czarno widzę ich przyszłość.

Czy to kryje się za tym szaleństwem?

W ciągu ostatnich dwóch dni na wielu portalach i stronach natykam się na linki, omówienia, przedruki i tłumaczenia pewnego artykułu. Gdy go przeczytałem, zrozumiałem dlaczego. Wszyscy zastanawiają się kim jest autor. Sądzę, że to ktoś z kierownictwa jakiejś dużej europejskiej firmy, bo tylko ktoś taki mógł uczestniczyć w „nasiadówce”, którą relacjonuje.

Czy to, co pisze jest prawdopodobne? W dużej mierze tak! Jeśli chodzi o rolnictwo, to pisałem dokładnie to samo jakiś czas temu i dziwiłem się, że nikt tego nie widzi. Teraz może dotrze to do większej ilości ludzi. Opisany przez autora proces ma zniszczyć przedsiębiorstwa, Zielony Ład – rolnictwo, przy pomocy dyrektyw o efektywności energetycznej budynków odebrane zostaną nasze domy i mieszkania, potem będziemy płacić za prawo do mieszkania w nich. To wszystko może być drogą do stworzenia nie tyle światowego rządu, ile światowej władzy.

Mamy dziś na świecie do czynienia z wieloma dziwnymi i niezrozumiałymi procesami. Jaki jest ich cel i czy są one wywoływane i sterowane przez jedną, czy przez kilka sił – tego nie wiemy. Nie wiemy też, czy siły te konkurują ze sobą, czy działają wspólnie. Czy Europa jest w stanie (jak pisze autor) wymusić „posłuszeństwo” reszty świata? Nie wydaje mi się to takie nieprawdopodobne! Mało kto wie o roli londyńskiej City. To państwo w państwie, gdzie nie ma władzy angielski rząd, a król musi prosić o pozwolenie na wejście! To centrum światowej finansjery, która może tam działać poza prawem i bez jakiegokolwiek nadzoru. Innym pytaniem, na które nie znamy odpowiedzi, jest rola Rosji i Chin. Indie są nieprzewidywalną chorągiewką na wietrze. Czy są one przeciwnikami tzw. globalistów, czy mają inną rolę – tego nie wiemy.

A więc ja zwykle – deepl przetłumaczył, ja skorygowałem błędy tłumaczenia oraz błędy językowe i stylistyczne a to wspomniany artykuł.

DLACZEGO UNIA EUROPEJSKA NISZCZY SWOJĄ GOSPODARKĘ?

GAIUS BALTAR

12.03.2024

Obecna sytuacja w Europie jest ponura. Europejscy przywódcy stoją przed dylematem „walczyć, czy uciekać”, stoją przed decyzją, czy powinni uciekać i ukrywać się, czy też wysłać wojska na Ukrainę, aby walczyć z zagrożeniem ze Wschodu. Jednak egzystencjalny terror Emmanuela Macrona i jego toksyczno-narcystycznych wspólników w UE będzie musiał poczekać na osobny artykuł, ponieważ ten skupi się na europejskiej gospodarce.

Wiele osób zastanawia się, w jaki sposób UE zarządza swoją gospodarką od rozpoczęcia wojny na Ukrainie. Od tego czasu w gospodarce strefy Euro doszło do dwóch wyraźnych wstrząsów. Trzeci szok, być może najgorszy, nadchodzi. Wszystkie są bezpośrednimi rezultatami polityki europejskiej.

Pierwszym szokiem był wzrost cen (i dostępności) energii w wyniku sankcji nałożonych na Rosję. Już sam ten szok zdziesiątkował konkurencyjność europejskiego przemysłu, a wiele dużych przedsiębiorstw w najważniejszej części łańcucha [tworzenia] wartości dodanej, zwłaszcza w produkcji podstawowej i zaawansowanej, albo zakończyło działalność, albo pakuje walizki i opuszcza UE. Tysiące małych (w większości rodzinnych) firm, szczególnie w Niemczech, jest już bankrutem lub technicznym bankrutem. Będzie to miało poważne konsekwencje dla „usługowej” części gospodarek strefy Euro, a także dla finansów państwa i możliwości utrzymania europejskiego państwa opiekuńczego.

Drugi szok to oczywisty i totalny atak regulacyjny i biurokratyczny Brukseli na europejskie firmy i całe sektory gospodarek strefy Euro. Obciążenia regulacyjne nałożone na przedsiębiorstwa europejskie zostały wyśrubowane do tego stopnia, że ​​wiele z nich ledwo już funkcjonuje. Wykorzystuje się sztuczki techniczne i dziwaczne przepisy, aby wręcz zniszczyć europejskie rolnictwo poprzez bankructwo rolników i uniemożliwić inwestycje w nowe projekty energetyczne. Wydaje się, że branża samochodowa, kluczowy sektor w Europie, również ma zostać zamknięta, a Bruksela podobno planuje podwoić koszty posiadania i eksploatacji samochodu w ciągu najbliższych kilku lat. Mógłbym mówić dalej, ale jasne jest, że środki te w ogromnym stopniu pogłębiają szok cenowy energii wywołany sankcjami wobec Rosji.

Dla każdej racjonalnie myślącej osoby jest zaskakujące, dlaczego UE zdecydowała się zaostrzyć skutki sankcji poprzez planowanie dalszego niszczenia europejskich gospodarek. Zanim zajmiemy się tym pozornym szaleństwem, spójrzmy w przyszłość i przyjrzyjmy się szokowi numer trzy, który najprawdopodobniej uderzy w Europę (i cały Zachód) w ciągu najbliższych kilku lat.

Trzecim szokiem będzie „wymuszona z zewnątrz” dewaluacja Euro i masowy spadek poziomu życia w Europie. Aby wyjaśnić jak to działa, użyjmy przykładu Stanów Zjednoczonych. Deficyt handlowy USA w 2022 roku wyniósł prawie bilion dolarów. Oznacza to, że każdy Amerykanin otrzymał od świata zewnętrznego rzeczy warte 3000 dolarów, na które nie musiał pracować ani za które nie musiał płacić. Ponadto rząd Stanów Zjednoczonych co roku drukuje biliony darmowych dolarów, aby utrzymać funkcjonowanie kraju i utrzymać standard życia. Stany Zjednoczone mogą to robić, ponieważ dolar jest światową walutą rezerwową i można go sprzedać w zamian za prawdziwe rzeczy, takie jak towar. Świat zewnętrzny utrzymuje standard życia w USA dzięki swojej pracy i surowcom, zasadniczo za darmo. Odnosi się to również do Europy, ponieważ Euro jest w zasadzie detalicznym rynkiem zbytu dolara i dlatego Europa pośrednio cieszy się ogromnym przywilejem Stanów Zjednoczonych. Jeśli Zachód zostanie odpowiednio odizolowany, a dolar straci status rezerwy, Euro upadnie wraz z nim. Możliwe jest nawet, że Euro upadnie wcześniej niż dolar, ponieważ Europa nie jest w stanie drukować pieniędzy w takim stopniu, w jakim potrafią to Stany Zjednoczone. [uwaga moja: Europejski Bank Centralny ma zakaz finansowania krajów, amerykański Fed takiego zakazu nie ma] Innymi słowy, jeśli „globalnemu południu” – najprawdopodobniej w formie BRICS – uda się odgrodzić od dolara, Zachód straci wszystkie darmowe rzeczy. Dla Europy będzie to oznaczać upadek Euro i spadek poziomu życia być może o jedną trzecią – lub więcej.

Trzeci szok jest prawie nieunikniony, zwłaszcza jeśli Rosja zdecydowanie wygra wojnę na Ukrainie. Należy teraz założyć, że ludzie w Europejskim Banku Centralnym, a nawet niektórzy w Brukseli są tego świadomi. Normalną reakcją na ten przyszły szok byłoby wzmocnienie gospodarek europejskich wszelkimi możliwymi środkami, a tym samym zminimalizowanie możliwości otwartego buntu ludności UE. Tak się jednak nie robi. Zamiast tego UE w dalszym ciągu niszczy własne gospodarki. Dlaczego?

Przebiegły plan ESG mający na celu dominację nad światem

[uwaga moja: (ESG = Environmental, Social, and Governance = Środowisko, społeczeństwo i zarządzanie)]

Niedawno miałem „przyjemność” otrzymać bardzo szczegółową informację na temat trwającej inicjatywy ESG od demokratycznie niewybranej Komisji Europejskiej. W rzeczywistości nazywa się to „europejskimi standardami raportowania zrównoważonego rozwoju (ESRS) dla firm podlegających dyrektywie w sprawie raportowania zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw (CSRD)” [the European Sustainability Reporting Standards (ESRS) for companies subject to the Corporate Sustainability Reporting Directive (CSRD)]. Po prostu samo spływa z języka.

To była czterogodzinna odprawa, na której ledwo przedstawiono zarys tego, co się naprawdę dzieje. Pozostali uczestnicy odprawy skupiali się na kwestiach technicznych oraz na tym, co firmy musiałyby zrobić, aby spełnić wymogi, ja natomiast starałem się skupić na tym, czym naprawdę jest ta inicjatywa i co mówi ona o planowanej przyszłości Europy. To naprawdę zadziwiające.

Inicjatywę ESG można opisać jako bardzo duży zestaw wymagań stawianych wszystkim europejskim firmom (z wyjątkiem najmniejszych – na razie) w zakresie dwóch rzeczy: informacji i podporządkowania się [compliance]. Każda firma musi stworzyć nowy, osobny system księgowy, który zamiast finansów, obsługiwał będzie ogromny zbiór danych związanych z klimatem, zanieczyszczeniami, różnorodnością biologiczną i kwestiami społecznymi – choć głównym celem jest „zanieczyszczenie” dwutlenkiem węgla. Znaczącą część stanowią konkretne dane, reszta jest „oceniana”. Obciążenie biurokratyczne, jakie to powoduje, jest naprawdę zdumiewające.

Część dotycząca podporządkowania się jest bardzo interesująca. W pewnym momencie firmy zostaną ukarane za nieprzestrzeganie pewnych standardów określonych przez Komisję Europejską. Na tym etapie nie jest do końca jasne, jakie to będą standardy i w jaki sposób będą egzekwowane – tj. w jaki sposób będzie karane ich nieprzestrzeganie. Oznacza to, że europejskie przedsiębiorstwa muszą dostosować się do standardów, które dopiero nadejdą, a kary zostaną określone później.

Innymi słowy, jest to bardzo szczegółowy system kontroli europejskich przedsiębiorstw, w ramach którego Komisja Europejska może w przyszłości dyktować co chce – i karać za wszelkie naruszenia w dowolny sposób. Oprócz szalonego obciążenia regulacyjnego inicjatywę tę można postrzegać jedynie jako bezpośrednie przejęcie kontroli operacyjnej nad europejskimi przedsiębiorstwami, a tym samym nad europejską gospodarką.

Wszystko to wiąże się z zaplanowanymi mniej więcej do roku 2030 kamieniami milowymi, kiedy to wszystko ma zacząć działać. Co najmniej dwa z tych kamieni milowych są niezwykle interesujące. Pierwszy z nich wstępnie zaplanowany jest na rok 2026 i wiąże się z ekspansją systemu poza Europę. W 2026 r. (a może później) wszystkie firmy sprzedające towary do Europy lub zaopatrujące europejskie firmy w surowce lub części, będą zobowiązane do przestrzegania określonych aspektów tego systemu. Można jedynie przypuszczać, że wymagania te będą z czasem rosnąć.

W tym miejscu prezentacji zadałem kilka pytań:

A) A co, jeśli po zapoznaniu się z tymi standardami europejskie firmy, które mają taką możliwość, po prostu zdecydują się spakować swoje rzeczy i opuścić UE?

B) Jak dokładnie Komisja Europejska będzie w stanie egzekwować to poza Unią Europejską? Czy niektóre krytyczne firmy lub kraje nie mogłyby po prostu zdecydować o zaprzestaniu kontaktów z Europą?

Osoba prowadząca prezentację miała dużą wiedzę na temat systemu i jego implementacji. Całkiem dobrze rozumiał zarówno szczegóły, jak i ogólny obraz. Podkreślił także, jak ważne jest to zrobienie. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jego myślenie jest zgodne z myśleniem w Brukseli. Na te pytania odpowiedział w następujący sposób:

Pytanie A): Opuszczenie UE nie zadziała, ponieważ nie ma innego miejsca, do którego można by się udać. Inne kraje, w tym Chiny i Indie, również opracowują te standardy, a wkrótce staną się one ogólnoświatowe. Wyjście z UE będzie zatem bezcelowe.

Pytanie B): Kiedy UE ustanawia wymogi zgodności dla firm pozaeuropejskich, które chcą prowadzić interesy z firmami europejskimi, wszystkie one będą się do nich stosować. Nazywamy to „efektem Brukseli”. Kiedy dyktat przychodzi z Brukseli, wszyscy będą go przestrzegać, ponieważ niemożliwe jest znalezienie się w sytuacji, w której nie można prowadzić interesów z Europą.

Parafrazuję część z tego, ale nie wszystko. Innymi słowy, UE wierzy, że jest na tyle potężna, że ​​może narzucić światu te standardy i że w rezultacie zostaną one przyjęte na całym świecie – i ostatecznie w całości. Oznacza to również, że UE przygotowuje się do „izolowania” tych, którzy nie przestrzegają przepisów – zmuszając ich do przestrzegania, tak jak zmusza do tego europejskie przedsiębiorstwa. Istnienie BRICS nie wchodzi w grę ani możliwość izolacji Europy.

[uwaga moja: to nie UE w to wierzy, ale siły, które za nią stoją!!]

Wymiar finansowy

Drugi kamień milowy planu jest jeszcze bardziej interesujący niż pierwszy. Wielokrotnie pojawiają się odniesienia do finansowych konsekwencji nieprzestrzegania przepisów i ewentualnej „finansjeryzacji” systemu. Plany te oczywiście nie zostały w pełni opracowane – albo zostały opracowane i nie są jeszcze ogłaszane.

Po pierwsze, wydaje się jasne, że UE planuje uzależnić oprocentowanie kredytów dla przedsiębiorstw (i być może ich dostępność) od przestrzegania tych zasad. Jeśli zastosujesz się w pełni, otrzymasz lepsze odsetki od swoich pożyczek niż ci, którzy nie zastosują się do nich w pełni. Oznacza to przyszłe ramy prawne dla europejskiego systemu finansowego, w których UE będzie dyktować bankom, komu mogą udzielać pożyczek i jak kosztowne będą te pożyczki. Oznacza to także wirtualne przejęcie regulacyjne europejskiego systemu finansowego. Banki zajmują się udzielaniem kredytów i jeśli UE kontroluje kredyty, to UE de facto kontroluje banki.

Po drugie, dla planu określono coś w rodzaju „punktu końcowego” około 2030 r. Ten punkt końcowy ma wyraźnie charakter finansowy, ale nie jest jeszcze jasne, jaki będzie. Istnieją jednak spekulacje. Najbardziej konserwatywne spekulacje mówią, że system będzie wówczas egzekwowany poprzez bezpośrednie kary finansowe dla firm. Istnieją również szersze spekulacje, że system rozwinie się w „system kwotowy” – oparty głównie na węglu. Następnie ta struktura kwot będzie skutkować powstaniem „zielonych obligacji”, które przedsiębiorstwa będą mogły wyemitować, jeśli spełnią wymogi.

Chociaż finansowy punkt końcowy jest niejasny, wydaje się prawdopodobne, że unijny system ESG ma spełniać dwie funkcje:

Przejęcie całkowitej kontroli nad gospodarką UE aż do poziomu korporacyjnego, w tym także nad decyzjami operacyjnymi na każdym poziomie firmy. Celowi temu towarzyszy oczywiste prześladowanie i eliminowanie firm i sektorów, które są obecnie albo zbyt małe, aby tak kontrolować, albo mają zbyt niezależny charakter. Dotyczy to małych przedsiębiorstw w Europie, które prawdopodobnie zostaną „zagłodzone” za pomocą środków technicznych i prawnych, a następnie przejęte przez wielki biznes, a także sektorów takich jak rolnictwo, w których rolnicy są zbyt mali i uparci, aby można było ich kontrolować. Rolnictwo jest zbyt krytycznym fundamentem społeczeństwa, aby pozostawić je poza kontrolą UE – a kontrola ta zostanie wdrożona poprzez przeniesienie całego sektora do wielkiego biznesu w drodze bankructwa rolników poprzez środki regulacyjne i wzrost kosztów. [uwaga moja: dokładnie to, co już wcześniej pisałem]

Zapewnienie ram finansowych dla przyszłej organizacji europejskiej gospodarki, a następnie dla europejskiego społeczeństwa. Prawdopodobnie plan zakłada wykorzystanie emisji dwutlenku węgla i kwot emisji dwutlenku węgla jako podstawy zabezpieczenia, na podstawie której firmy, banki i Europejski Bank Centralny będą mogły emitować „czysty i nowy” dług, nieobciążony staromodnymi wymogami dotyczącymi zabezpieczeń. Najprawdopodobniej będzie to postrzegane jako „czyste zerwanie” ze starym sposobem emisji długu.

To, co sprawia, że taka ewentualność jest prawdopodobna, to obecne problemy UE związane z długiem i emisją obligacji. Obecnie wszyscy i wszystko w UE, w tym Bundesbank i Europejski Bank Centralny, są technicznie bankrutami po sfałszowaniu gospodarki UE od czasu krachu w 2008 r. poprzez politykę zerowych stóp procentowych i niekończącą się emisję długu (często denominowanego w dolarach). Co więcej, Komisja Europejska nie ma możliwości emitowania obligacji w imieniu całej UE. Mechanizm ten musi zatem zostać stworzony, i to szybko. Jeśli tak się nie stanie, Komisja obawia się, że straci kontrolę nad sytuacją finansową w Europie, co doprowadzi do rozpadu UE. Potrzebny jest zatem sztywny i ujednolicony mechanizm kontroli gospodarki, który zapewni mechanizm dla nowego zadłużenia.

Jest prawdopodobne, że Komisja rozpocznie emisję euroobligacji, zanim ten system będzie gotowy, ponieważ panuje na to presja. Ramy czasowe dla systemu są jednak bardzo krótkie. To wszystko ma być zrobione w ciągu 6 lat.

Wydaje się również prawdopodobne, że Komisja ma nadzieję, że ta nowa architektura finansowa stanie się globalna, z Europą w centrum. Plan wdrożenia systemu ESG poza Europą może sugerować takie myślenie. Bruksela nie jest znana z pokory w planach zakładających władzę i nieomylność UE. [uwaga moja: nie UE, ale siły, które za nią stoją!]

A więc, co do tej sprzeczności…

Główne pytania postawione na początku tego artykułu dotyczyły tego, dlaczego UE w dalszym ciągu sabotuje europejską gospodarkę, która już znajduje się pod ogromną presją ze strony sankcji nałożonych na Rosję, oraz dlaczego UE nie przygotowuje się na prawdopodobny spadek poziomu życia w Europie w miarę w wyniku utraty statusu rezerwy dolara.

Uważam, że na te pytania są dwie odpowiedzi. Pierwsza odpowiedź jest taka, że ​​trwający sabotaż gospodarki UE i związana z nim inicjatywa ESG są częścią planu, którego nie można zmienić, niezależnie od sytuacji. Druga odpowiedź jest taka, że ​​Komisja Europejska wierzy, że ten plan wystarczy, aby uchronić ją przed zagładą.

Cofnijmy się o krok i spójrzmy, co działo się w Europie (i na całym Zachodzie) przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Spójrzmy na to z punktu widzenia elit UE. W ostatnich dziesięcioleciach w Europie dokonała się odgórna rewolucja społeczna. Udało jej się radykalnie zmienić wartości i sposób postrzegania społeczeństwa europejskiego. Porzucono logikę i rozum, a także kompetencje i krytyczne myślenie. Normalizacja dziwaczności polega na tym, że większość zwykłych ludzi akceptuje niemal wszystko, co pochodzi od ich rządów – i od innych ludzi. Mężczyźni korzystający z kobiecych toalet są normalnym zjawiskiem; pedofile kierujący systemem szkolnictwa są akceptowalni; okaleczanie narządów płciowych dzieci jest kwestią sprawiedliwości; zaniedbywanie dzieci jest obecnie wychowaniem naukowym; a mandaty rządowe dotyczące tego, kogo zatrudniasz do swojej własnej firmy, są rozsądne. Nawet grupa „kapitalistów” oglądająca prezentację o tym, jak Komisja Europejska zamierza przejąć kontrolę nad ich firmami, uważa to za normalne. [uwaga moja: tak jest nie tylko w Europie]

Cały sens tej rewolucji polegał na wycelowaniu w rzeczywistość i przekręceniu jej na tyle, aby wszystko było akceptowalne. Cel ten został już w większości osiągnięty. Widzieliśmy to podczas operacji Covid-19, podczas której europejska populacja wykazała się uległością i akceptacją wszelkich rozkazów z góry. Europejczycy pokazali, że są gotowi na kolejny krok – i rzeczywiście kolejny krok jest już za nami.

Kolejny krok wymaga bezwarunkowej akceptacji, a teraz Europejczycy są na to gotowi. Musi on zostać wdrożony teraz, ze względu na fatalną sytuację gospodarczą i polityczną w Europie. Harmonogram został przesunięty, a UE się spieszy. Następnym krokiem jest to, co starzy rewolucjoniści nazywali „przejęciem środków produkcji” – z tym wyjątkiem, że nie zrobi tego proletariat. Będzie to elita. To już się zaczęło, co widać po wszystkich bankructwach i protestach rolników. Jednak głównym mechanizmem jest system ESG. Zapewni on kontrolę i konsolidację – a później nowy centralnie planowany system finansowy.

UE wdraża to teraz, ponieważ czuje, że nie ma wyboru. Jakiekolwiek rozwiązanie, które nie odda gospodarek UE pod całkowitą kontrolę, nie wchodzi w grę, ponieważ wszystkie inne rozwiązania prawdopodobnie doprowadzą do rozpadu UE i utraty przez nią kontroli. To jedyne rozwiązanie – i trzeba je wdrożyć już teraz. Nawet jeśli pogorszy to sytuację „na krótką metę”, należy to zrobić teraz.

Jeśli chodzi o zbliżającą się do UE kometę o nazwie „koniec z darmowymi obiadami” (trzeci szok opisany powyżej), uważam, że Bruksela naprawdę wierzy, że to rozwiązanie nie tylko ją uratuje – ale przywróci status i hegemonię finansową Europy na świecie. Są aż tak… optymistyczni. [uwaga moja: może są powody do tego optymizmu? Może właśnie w Europie jest centrum światowej finansjery, która tym steruje?]

Kilka skromnych rad

Łatwo jest spojrzeć na to, co dzieje się w Europie pod względem gospodarczym, jak na panikę i/lub działania finansowe rządów spowodowane niepowodzeniem sankcji. Myślę, że ten pogląd jest błędny. Wierzę, że jest to zarówno zaplanowane, jak i znacznie poważniejsze, niż ludzie zdają sobie sprawę. Ludzie prawdopodobnie postrzegają system ESG po prostu jako „formalizację przepisów środowiskowych” lub coś w tym rodzaju – ale to coś znacznie więcej. Jego złowroga natura jest oczywista dla każdego rozsądnego człowieka, który go bada.

Wiem, że nikt nie będzie traktował moich rad poważnie. W końcu jestem tylko gościem piszącym różne rzeczy na Substack. Ale i tak mam radę:

1. Jeżeli posiadasz firmę w UE i możesz ją wyprowadzić, powinieneś to zrobić jak najszybciej. Nie przenoś jej do USA – przenieś ją gdzie indziej. Szukaj nowych rynków i zapomnij, że Europa istnieje.

2. Jeśli jesteś liderem BRICS, zachowaj szczególną ostrożność, gdy UE zacznie wymagać przestrzegania przepisów od Twoich firm. Unijny system ESG to plaga, której nie chcesz, aby zainfekowała Twój kraj. Powinieneś nawet wziąć pod uwagę przepisy, które wprost zabraniają przestrzegania tych przepisów przez firmy w Twoim kraju.

Europa stała się obecnie tak szalona i toksyczna, że ​​należy ją poddać kwarantannie społecznej i ekonomicznej. Jeśli chcesz, możesz to również potraktować jako radę.

Spis do jadła.

Autorem tej zabawnej przeróbki słowa jadłospis jest rzekomo Edward Stachura.

Zdaję się, że to któryś z francuskich filozofów powiedział, że Hollywood, McDonalds i Coca Cola mają większą moc niż armie NATO. Całkowicie się z tym zgadzam. Ale nie tylko one. W wypadku Stachury był to Jack Kerouac. Stachura musiał zetknąć się z jego twórczością już w czasie swego stypendium w Meksyku albo w czasie późniejszej podróży do USA. Mimo, że był natchnieniem całej generacji, jest w Polsce prawie nieznany, bo my mamy swego Kerouaca, czyli Stachurę. Proza Stachury graniczy z plagiatem Kerouaca, z tym, że należy rozumieć to jako komplement! Gdy pierwszy raz czytałem opowiadanie Kerouaca, złapałem się na myśli: ktoś świetnie przetłumaczył Stachurę na angielski i że dobrym pomysłem było przeniesienie akcji do Meksyku oraz zmiana imion bohaterów na angielskie!

Ale nie o tym tu chciałem! Ten „spis do jadła” przypomniał mi się, gdy natknąłem się na słowa, które na tegorocznej monachijskiej konferencji „bezpieczeństwa” powiedział amerykański sekretarz stanu Antony Blinken: „If you are not at the table in the international system, you’re gonna be on the menu.” – jeśli nie siedzisz przy stole systemu międzynarodowego, to znajdujesz się w jadłospisie. Bardzo mi się ten bon mot podoba!!! Wśród potraw na stole króluje obecnie Ukraina, przystawkami są Palestyńczycy, Syryjczycy, Jemeńczycy i inni. Jutro – 12.03.2024 do USA lecą nasze dwie marionetki równocześnie. Po co? Z pewnością nie po to, żeby zasiąść przy stole! Bardzo chciałbym się mylić, ale mam przeczucie, że niedługo będziemy podani na stół, jako kolejna potrawa!! Wygląda na to, że kuchni już opracowuje się przepis…

Wspominałem w poprzednim wpisie o podsłuchanej przez Rosję rozmowie niemieckich generałów na temat dostawy na Ukrainę rakiet Taurus. W Niemczech podniesiono jazgot, że Ruscy podsłuchują, ale ani słowem nie poinformowano opinii publicznej o treści podsłuchanej rozmowy. W naszym krajowym piekiełku nikt się nią nie zainteresował. Rozmowa jest jednak cały czas analizowana przez alternatywne media i akurat wypłynął szalenie ciekawy szczegół, który umknął powszechnej uwadze, a który dotyczy z pewnością także naszego kraju. Otóż w swojej rozmowie, oficerowie (w tym dowódca niemieckiej Luftwaffe!) wygadali się, że wszystko zostało już w październiku 2023 roku uzgodnione z USA!! Teraz trzeba jedynie poinformować o tym niemiecko rząd! Dziennikarze zastanawiają się, kto właściwie dowodzi niemiecką armią i kto w tym kraju podejmuje decyzje!!!

Wyjaśniałem już, że Niemcy nie są całkowicie suwerennym krajem, że są niejako państwem „tymczasowym”. Jestem jednak pewny, że identycznie jest z armią naszego „sterowanego z zewnątrz” kraju. Że nie mamy wpływu na to, na jaką potrawę i według jakiego przepisu jesteśmy akurat przerabiani…

Licho mnie podkusiło.

Na „Jutiubie” wyświetlił mi się komentarz do aktualnych protestów rolników. Zwykle tego nie robię, ale licho mnie podkusiło i kliknąłem. Muszę szczerze przyznać, że komentator był elokwentny, mówił płynnie, logicznie i – co dzisiaj rzadkie – poprawną polszczyzną. Mówił o „ukraińskim” zbożu i wyjaśnił dokładnie bezsens „Zielonego Ładu”. Słuchałem go z przyjemnością chociaż nie powiedział nic, czego bym już nie wiedział. Ale na koniec miałem uczucie niedosytu, bo nie powiedział najważniejszego. Oczywiście po prawej stronie miałem już całą masę pozycji na ten sam temat i znów licho mnie podkusiło, żeby kliknąć – tym razem na dyskusję. O dyskutantach znów nie mogę złego słowa powiedzieć, ale usłyszałem dokładnie to samo, co od poprzedniego komentatora, więc niedosyt pozostał. Zacząłem klikać dalej i im dłużej klikałem, tym niżej opadała mi szczęka i szerzej otwierały się oczy! Wszędzie to samo! To niesamowite, ale wygląda na to, że nikt nie rozumie o co tu naprawdę chodzi! Że „ukraińskie” zboże i pseudoekologia mają jedynie odwrócić uwagę! A chodzi o władzę nad nami, i to władzę ABSOLUTNĄ!!! Prawdziwym celem sławetnego Zielonego Ładu nie jest żadna ekologia, ale odebranie społeczeństwu, bo rolnicy są częścią społeczeństwa, ziemi uprawnej. Zielony Ład ma doprowadzić rolnictwo do upadku i w ten sposób zmusić rolników do oddania swej ziemi. Ten proces jest już daleko posunięty w USA, gdzie Kill Bill Gates jest już największym właścicielem gruntów rolnych. Podobnie jest w Afryce. Teraz przyszła kolej na Europę.

Musimy zrozumieć jedną, najważniejszą rzecz:

Społeczeństwo – bo rolnicy są częścią społeczeństwa -, które jest właścicielem ziemi uprawnej, jest w stanie samodzielnie się wyżywić, jest więc SPOŁECZEŃSTWEM WOLNYM! Jest niezależne od KAŻDEJ władzy i jest zdolne z KAŻDĄ władzą walczyć. Pozbawione własności ziemi uprawnej staje się SPOŁECZEŃSTWEM BEZBRONNYM, z którym można zrobić wszystko. Staje się SPOŁECZEŃSTWEM NIEWOLNIKÓW!!

Niech to wreszcie do wszystkich dotrze, że rolnicy nie walczą tylko o swoją egzystencję. Oni walczą o wolność i egzystencję nas wszystkich!! Jeśli pozwolimy sobie odebrać ziemię uprawną, to będzie nasz koniec!! Następnym etapem będzie odebranie naszych domów i mieszkań. To pójdzie łatwo, bo będziemy mieć do wyboru – albo je oddać, albo umrzeć z głodu. Droga do utworzenia jakiejś formy światowego rządu będzie otwarta. Dlatego wspomagajmy jak możemy protesty rolników i ich walkę o przeżycie, gdyż jest to walka o przetrwanie nas wszystkich! Mówmy to, co powyżej napisałem, naszej rodzinie i znajomym, i niech oni przekazują to dalej!! 

W ostatnim czasie działo się sporo dziwnych a ciekawych rzeczy. Bodajże czy najważniejszą wiadomością jest niespodziewane odejście ze stanowiska Victorii „fuck the EU” Nuland. Ten babsztyl z piekła rodem jest członkiem grupy tzw. Straussian – żydowskich fanatyków. Członkiem, jeśli nie najważniejszym, to z pewnością najbardziej zbrodniczym – na jej łapskach jest krew setek tysięcy ludzi. Jest współodpowiedzialna nie tylko za „Majdan”. Prowadziła swoją zbrodniczą działalność w okresie kadencji sześciu amerykańskich prezydentów i dziesięciu sekretarzy stanu. Jedynie Trump nie skorzystał z jej „usług”. Apogeum była prezydentura Obamy. No, przecież „pokojowego” Nobla nie dostaje się bez zasług… Straussianie sprawują faktyczną władzę w USA i są ściśle powiązani z obecnym zbrodniczym izraelskim rządem. Kto wie, czy Thierry Meyssan jak zwykle nie ma racji, że dni Netanjahu są już policzone. Jej usunięcie może być krokiem w tym kierunku. Czy jest to dobra wiadomość, czy zła? Jeszcze nie wiadomo. Gdy patrzy się na ogrom jej zbrodni, to wydaje się być to dobrą wieścią. Ale może ją zastąpić jeszcze gorszy czarci pomiot! Nie cieszyłbym się zatem zbyt wcześnie.

Innym bardzo dziwnym wydarzeniem było wystąpienie Miedwiediewa na Międzynarodowym Festiwalu Młodzieży. Dziwnym był jego strój, ale jeszcze dziwniejsza była pokazana przez niego mapa Ukrainy, z której pozostał jedynie Kijów i okolice. Resztę rozparcelowano pomiędzy Rosję, Polskę, Rumunię i Węgry.

Dziwna też była reakcja rosyjskich mediów – prawie żadna. Pisały o tym jedynie mniej znaczące portale. Wszystkie zgodne były co do tego, że mapa skierowana jest do odbiorców zachodnich. To oczywiste, bo są na niej angielskie nazwy miejscowości. Reakcja rosyjskiego społeczeństwa była spokojna, oburzenie wywołało jedynie niewłączenie Kijowa do Rosji. Mnie to także zdziwiło, bo w swoim ostatnim wywiadzie dla Tassa, Miedwiediew powiedział, że Kijów jest rosyjski. Pierwszą moją myślą było, że Rosja zamierza urządzić tam rodzaj bantustanu dla banderowców, ale szybko to odrzuciłem. Po pierwsze Kijów jest zbyt ważny dla Rosji, a po drugie gniazdem banderowców nie jest Kijów, ale zachodnia Ukraina z Lwowem na czele. Sądzę, że Rosja chce urządzić taką pokazową, niegroźną dla siebie Ukrainę ze stolicą w Kijowie, a całe to banderowskie ścierwo dać nam „w prezencie”! Rosja dobrze wie, że coś takiego zepchnęłoby nasz kraj na krawędź wojny domowej, w czasie której wszystko – z drugim Wołyniem włącznie – byłoby możliwe!! Na tym terenie pozostanie masa broni, a duża część zdeprawowanego wojną i ogłupionego ukronazistowską propagandą tamtejszego społeczeństwa, z pewnością użyje jej przeciwko nam. Czy gdyby przyszło „co do czego”, dalibyśmy się wciągnąć w taką pułapkę? Znając głupotę „naszych” rządów i społeczeństwa, to na pewno!!!

Innym bardzo ciekawym wydarzeniem był wyciek podsłuchanej rozmowy niemieckich wysokich oficerów (także generałów), w której omawiali sposób użycia niemieckich rakiet Taurus między innymi do zniszczenia mostu krymskiego, ale przede wszystkim sposobów ukrycia udziału Niemiec w takim przedsięwzięciu. To wydarzenie jest dziwne co najmniej z dwóch powodów: po pierwsze, nie bardzo chce mi się wierzyć, że coś takiego omawiano posługując się łatwym do podsłuchania narzędziem. Po drugie, tak „wybuchowy” materiał nie opublikowały główne rosyjskie media, ale osobiście szefowa niemieckiego oddziału Russia Today. Główne rosyjskie media wydawały się nawet być zaskoczone tym faktem. Simonjan, bo tak nazywa się ta szefowa, powiedziała, że materiał dostarczyli jej „koledzy w mundurach”. Chciałoby się powiedzieć: я нихуя не понимаю! Co to wszystko może znaczyć? Ukraina już tę wojnę przegrała! Rosja dobrze o tym wie, dlatego wysyła Miedwiediewem sygnały do Zachodu, co zamierza z nią zrobić. Mówi także wyraźnie, że Zachód musi się z tym pogodzić. Wiedzą o tym także zachodni wojskowi. Jak do tej pory, rzadkie głosy opamiętania wychodzą prawie wyłącznie z kręgów byłych albo obecnych wojskowych. Jeden z niemieckich rozmówców powiedział wyraźnie: „das ist natürlich, dass es klar sein muss, das wird nicht den Krieg ändern” – oznacza to oczywiście, musi być jasne, że nie zmieni to przebiegu wojny. Niemcy są zmuszane do dostawy tych rakiet, ale nie chcą tego robić, gdyż byłoby to dużym zaognieniem stosunków z Rosją. Taurus to pocisk manewrujący, szalenie trudny do wykrycia i zniszczenia, bo leci tuż nad ziemią po zmiennej trajektorii. Jego zasięg pozwala teoretycznie na zaatakowanie Moskwy. Jego ponad półtonowa głowica bojowa może przebić pancerz reaktora elektrowni atomowej. Strach nawet pomyśleć, co oznacza danie takiej zabawki w ręce nieobliczalnych szaleńców z Kijowa!! Stare powiedzonko o brzytwie w ręku małpy, jest tu obrazą biednej małpy!! Po wycieku tej rozmowy te dostawy nie będą miały już sensu. Nie wykluczam, że niemieccy wojskowi chcieli, żeby ta rozmowa została podsłuchana. Ale nie wykluczam też czegoś innego. Tego, że Rosja wcale nie chciała nagłośnienia tej rozmowy! Wydaje się to tylko na pozór dziwne i nieprawdopodobne. Rosja nie informuje ani słowem o wziętych do niewoli zachodnich żołnierzach. A rzekomo było wśród nich nawet paru generałów! Nie informuje o zniszczeniu zachodnich ośrodków dowodzenia. Sądzę, że ma to związek z osobą Putina, który za wszelką cenę nie chce zaostrzenia i tak już napiętych do granic możliwości stosunków z Zachodem. Jeśli Putin jest w Rosji krytykowany, to właśnie za tę „miękkość”. Nie podoba się to rosyjskim wojskowym, których swędzą palce, bo chcą „przyiwanić”, nie podoba się także sporej części społeczeństwa. Kto wie, czy Simonjan nie została wykorzystana przez kręgi wojskowe jako nieświadome narzędzie. Nagłośnienie w Rosji takiej rozmowy może więc przed wyborami zaszkodzić Putinowi i zmusić go do ostrzejszych kroków. I wygląda na to, że Putin powoli zaczyna zmieniać swoją retorykę. W swoim ostatnim przemówieniu do zgromadzenia ogólnego powiedział, że nie wierzy w szczerość i dobre intencje Zachodu, więc rozmowy nie mają sensu. Powiedział też:

Но мы помним судьбу тех, кто направлял когда-то свои контингенты на территорию нашей страны. Но теперь последствия для возможных интервентов будут гораздо более трагичными. Они должны в конце концов понимать, что у нас тоже есть оружие – да знают об этом, только что сказал, – которое может поражать цели на их территории. – Ale pamiętamy los tych, którzy kiedyś wysłali swoje wojska na terytorium naszego kraju. Ale teraz konsekwencje dla ewentualnych najeźdźców będą o wiele bardziej tragiczne. Muszą w końcu zdać sobie sprawę, że my też mamy broń – tak, wiedzą o tym, właśnie to powiedziałem – która może uderzyć w cele na ich terytorium.

Czy te słowa coś dadzą? Niestety wątpię. Jedno wydaje się pewne: motus in fine velocior. Pytanie tylko – jak będzie wyglądać ten koniec…

Jak nie kijem, to pałką!

Moje przewidywania zaczynają się sprawdzać szybciej niż przewidywałem. Ukraińskie zboże przyspieszyło protesty rolników. Właściwie mówienie o ukraińskim zbożu jest kłamstwem. Ukraińska ziemia uprawna prawie w całości jest już w rękach zachodnich koncernów i funduszy inwestycyjnych i to do nich to zboże należy! Można mówić jedynie o zbożu, które na Ukrainie wyrosło. Czy rolnicy coś osiągną? Jedynie chwilowe, pozorne ustępstwa. Na dłuższą metę nic. Polskie i europejskie rolnictwo będą zniszczone. Jak zwykle najdokładniej wyjaśnia to Thierry Meyssan. Jego artykuły są tłumaczone na wiele języków, ale niestety nie na polski. Dobrze by było, gdyby ktoś znający język francuski, zajął się tym!!!

Sprawdzają się także moje przewidywania dotyczące szefa NBP – Glapińskiego. Nadal robi się wszystko, aby usunąć go ze stanowiska. Dlaczego? Bo stoi on na drodze do wprowadzenia w naszym kraju Euro. Pisałem już o tym. Przez swoją głupotę i naiwność wobec intencji Zachodu, utraciliśmy już suwerenność polityczną i gospodarczą. Glapiński – jak Rejtan – stoi na drodze eurotargowicy, która planuje oddać w obce ręce także naszą suwerenność monetarną. Nie możemy nawet się bronić, gdyż nędzne resztki naszej armii są częścią struktur NATO. Pretekstem do kolejnych ataków jest „strata” Narodowego Banku Polskiego. Dlaczego cudzysłów? Bo NBP nie jest normalnym bankiem (w ogóle nie jest żadnym bankiem!!!). nie jest też żadną jednostką gospodarczą, której celem jest zarabianie pieniędzy. Wyjaśnia to NBP w swoim komunikacie prasowym. Wszystko, co tam napisano, jest zgodne z prawdą. Na miejscu NBP powołałbym się raczej na Europejski Bank Centralny. Raport BIS, na który powołuje się NBP, jest w języku angielskim i oprócz znajomości tego języka konieczna jest do jego zrozumienia wiedza fachowa. Europejski Bank Centralny wyjaśnia wszystko przystępniej i w języku polskim. Tak na marginesie – pochwalam Glapińskiego jedynie za jego obronę naszej suwerenności monetarnej! Proszę nie odbierać tego jako obronę całej polityki NBP, bo to osobne zagadnienie i mam na ten temat wiele zastrzeżeń, które dotyczą także innych banków centralnych. Ale to inny temat i już trochę o tym pisałem [1] [2].

Aby było śmieszniej, winę za owe „straty” w dużej mierze ponosi sama eurotargowica. Po objęciu władzy natychmiast wysłała wiernopoddańcze zapewnienia do EU, a ta łaskawie uwolniła zamrożone pieniądze. Unijne miliardy Euro trzeba wymienić na obowiązującą u nas walutę – czyli złotówki. To spowodowało wzrost zapotrzebowania na nie i wzrost ich kursu. Za tę samą ilość Euro otrzymamy mniej złotówek.

Praktycznie wszystkie światowe banki centralne odnotowują dziś „straty”. NBP nie jest tu wyjątkiem. Przyczyną jest wieloletni skup niskooprocentowanych obligacji, których rynkowa, powtarzam: RYNKOWA(!!!) wartość spadła po wywołaniu wojny walutowej przez amerykański Fed. Dlaczego podkreślam tu słowo „rynkowa”? Bo ich wartość NOMINALNA nie uległa zmianie!! W przeciwieństwie do banków komercyjnych, banki centralne – dla zachowania płynności finansowej – nie są zmuszone do sprzedaży (ze stratą!) posiadanych obligacji. Banki centralne to drukarnie pieniędzy, więc płynności finansowej Z NATURY(!!!) utracić nie mogą. Jest to więc w dużej mierze faktycznie „papierowa strata”. „Straty” banków centralnych nie są czymś rzadkim. Sławetny i stawiany za wzór niemiecki Bundesbank, w dniach swej największej świetności, w latach 1971 – 1979 także był „na minusie”. Cały ten medialny zgiełk wokół tego tematu, ma na celu jedynie dyskredytację Glapińskiego w oczach ogłupionego społeczeństwa. Niestety, jako kraj, utraciliśmy także suwerenność medialną. Wszystkie nasze główne media są – pośrednio i bezpośrednio – w obcych, wrogich nam, rękach. Z pewnością w najbliższym czasie rozpocznie się w nich nasilona propaganda za wprowadzeniem Euro także w naszym kraju.

Musimy też zrozumieć inną rzecz: rola i możliwości banków centralnych są bardzo mocno przesadzone. Nasz system monetarny ulegał ciągłym zmianom. Zmiany te wynikły z dwóch powodów: pierwszym była komputeryzacja banków, która umożliwiła odejście od gotówki. Wynikiem tego było odebranie bankom centralnym możliwości sterowania ilością pieniędzy w obiegu. Sterują tym obecnie banki komercyjne poprzez udzielanie kredytów. Drugim powodem było powstanie rynków finansowych i wzrost znaczenia tego, co ja nazywam obrotem kapitałowym i wyjaśniam tutaj. Banki centralne znajdują się dziś praktycznie pod ich kontrolą. Nie uległa natomiast zmianie zasada działania banków centralnych! Nie wyposażono je w żadne nowe narzędzia, które umożliwiłyby im skuteczne działanie w nowej sytuacji. Wszystkie narzędzia, które mają do dyspozycji banki centralne, pochodzą z okresu rozliczeń gotówkowych!! Manipulowanie stopami procentowymi, ma dziś bardziej znaczenie psychologiczne niż monetarne. Jedynie „dławi” gospodarkę, ale nie ma żadnego wpływu na wyimaginowaną „inflację”. To właśnie jest wykorzystywane w amerykańskiej wojnie walutowej! Wyjątkiem jest tutaj amerykański Fed, ze względu na rolę dolara, jako dominującej waluty rozliczeniowej i na możliwość bezpośredniego finansowania USA. Ale mnie przeraża kompletny brak wiedzy na ten temat!! Trudno tu czegoś wymagać od zwykłych obywateli, ale karygodny jest kompletny brak analiz i opracowań na ten temat. Pseudonauka, jaką jest ekonomia, kompletnie tu zawiodła. Banki centralne kierują się błędnymi, oderwanymi od rzeczywistości teoryjkami, w rodzaju monetaryzmu.

Nie uważam się za fachowca w tej dziedzinie. Wielu rzeczy nie rozumiem, do wielu informacji nie mam dostępu, o istnieniu wielu rzeczy nie wiem, mam wiele pytań, na które nigdzie nie mogę znaleźć odpowiedzi, albo znalezione odpowiedzi są sprzeczne, nie jestem pewny czy wiele informacji jest prawdą… Ale na podstawie tego, co już poznałem, mogę z całą pewnością stwierdzić, że profesorowie ekonomii nie mają zielonego pojęcia o dzisiejszym systemie monetarnym. Ci ludzie nadal bredzą, że banki używają oszczędności swoich klientów do udzielania kredytów!!! Materiały i informacje BIS i banków centralnych, z którymi do tej pory się zapoznałem, coraz bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że szefowie banków centralnych także nie mają tej wiedzy. Są też propozycje nowych rodzajów pieniądza, ale ludzie, którzy je wysuwają kompletnie nie zdają sobie sprawy z tego, co jest wadą obecnego systemu! Mówią jedynie o stabilności pieniądza lub kompletnie bredzą o wyimaginowanej „wartości” pieniądza!!! Wiem, trudno w to uwierzyć, ale pieniądz nie ma żadnej wartości. Wartość ma jedynie to, co możemy za niego otrzymać, a stabilność pieniądza, czyli stabilność cen, można osiągnąć jedynie przy zachowaniu stałego stosunku ilości pieniędzy u konsumentów do ilości towarów i usług. Nie widzę żadnej możliwości wbudowania jej w konstrukcję samego pieniądza. Bitcoin to tylko ciekawostka techniczna. Jego cena świadczy jedynie o głupocie tych, którzy skłonni są ją zapłacić i o skali wynaturzeń w obiegu kapitałowym, która graniczy już z obłędem. Wszyscy skupiają się na emisji pieniądza i konsekwentnie pomijają główne źródło wad obecnego systemu monetarnego, czyli to, jak pieniądz krąży w gospodarce. Jakie są kierunki jego przepływu, co je wymusza, a przede wszystkim co jest źródłem i jaki jest mechanizm koncentracji pieniądza w obiegu kapitałowym. To także są elementy systemu monetarnego, bo ten przepływ i koncentracja są wymuszone „konstrukcją” pieniądza.

A może jest to proces widziany, rozumiany, zamierzony i sterowany? Tak, wiem, to podpada pod kategorię „teoria spiskowa”!! Ale wszystko nabierze innego sensu, gdy spojrzymy na efekty, jakie ten proces wywołuje. Efekty te widzimy na co dzień. Ich lista jest długa i przerażająca:

– Wojny – tradycyjne i hybrydowe.

– Niszczenie państw narodowych i struktur narodowych poprzez sterowane fale imigrantów – obcych rasowo, kulturowo i cywilizacyjnie.

– Niszczenie poczucia więzi społecznych, rodzinnych i więzi z własna płcią poprzez szerzenie ideologii gender.

– Wyreżyserowana pandemia, wywołana wyhodowanym w laboratorium wirusem, który w dłuższym okresie czasu – poprzez działanie na nasz hipokamp  – wywołuje bierność i otępienie.

– Planowane następne pandemie.

– Masowa manipulacja genetyczna preparatem o nieznanym działaniu, ukryta pod płaszczykiem „szczepień” i przeprowadzona z pogwałceniem podstawowych praw człowieka, z prawem do życia włącznie.

– Coraz bardziej widoczna cenzura i powszechna inwigilacja.

– Cyfrowe systemy ewidencji i identyfikacji (Digital ID).

– Pozorowane działania, mające wywołać zmniejszenie emisji dwutlenku węgla. Ich krótkofalowym celem jest przyspieszenie przepływu pieniędzy do obiegu kapitałowego, celem długofalowym jest między innymi konfiskata naszych domów i mieszkań.

– Niszczenie rolnictwa w celu konfiskaty ziemi uprawnej.

– Depopulacja – eufemistyczne określenie planowanego wymordowania miliardów ludzi.

– Przejmowanie kontroli nad międzynarodowymi organizacjami (np. WHO) przez fundacje i „organizacje pozarządowe”, finansowane i sterowane przez grupę „filantropów”.

Listę można kontynuować. Wymieniłem tu jedynie najbardziej widoczne i najdrastyczniejsze punkty. Paradoksalnie nikt tego nie ukrywa! Widzimy to, ale nie rozumiemy genezy tych procesów. Często nie rozumiemy ich celu. Wszystkie one nie byłyby możliwe bez koncentracji ogromnej ilości kapitału, potrzebnego do ich przeprowadzenia. Ilości, przy której bezsilne są całe państwa. Ilości, która umożliwia sterowanie i manipulowanie prawie całą ludzkością przy pomocy mediów, szkolnictwa i skorumpowanej nauki. To jest efekt obecnego systemu monetarnego.

Pewnie wiele osób dziwi się, że na tej liście nie ma CBDC – cyfrowego pieniądza banków centralnych. Nie, nie zapomniałem o nim! Ale jest to jedyny element, który nie pasuje mi do powyższej listy i do interesów i celów grup, które wywołały powyższe procesy. Podejrzewam, że może to być rozpaczliwa próba banków centralnych odzyskania kontroli nad systemem monetarnym. Wskazywać na to może coraz bardziej widoczny niepokój banków komercyjnych, dla których CBDC byłby ogromnym zagrożeniem. Na razie mamy zbyt mało informacji na ten temat i nie wiemy w jakim kierunku to się rozwinie, więc odłożyłem CBDC na bok.

Wiem, niełatwo to zrozumieć. Nie dostrzega się powiązania pomiędzy systemem monetarnym i wymienionymi procesami. Procesy te analizuje się jako historyczne przemiany polityczne, cywilizacyjne i kulturowe. Ale pierwszy raz w historii istnieją siły, które są w stanie wszystkie te procesy kontrolować – wywoływać je i sterować nimi. Fundacje i fundusze inwestycyjne dysponują dziś możliwościami finansowymi, które do tej pory miały jedynie niektóre rozwinięte państwa. Ale państwa mogą działać jedynie na swoim terenie, są też pod kontrolą społeczeństw i sąsiednich państw. Obecne siły działają globalnie i bez żadnej kontroli! Takich możliwości nie miał dotychczas żaden dyktator. Ogromne ilości kapitału ubezwłasnowolniły rządy wielu państw. To nie jest „zwykła” korupcja, chociaż oczywiście także i ona ma miejsce. To ograniczenie możliwości działania rządów, zawężenie pola manewru do kierunku korzystnego dla sterujących. To działanie rządów pod przymusem okoliczności. Okoliczności, które zostały im narzucone, na które nie mają wpływu. Czy to jest działanie jakiejś grupy spiskowców? Owszem, istnieją pewne grupy interesu i osoby, które spełniają kryteria spiskowców. Ale sądzę, że jest to proces wielotorowy, rzadko skoordynowany. Jeśli jakaś grupa coś osiągnie, to często dołączają się do niej następne. W dużej mierze jest to także proces bezosobowy. Prawie wszystkie pojedyncze działania są korzystne dla całego systemu, dlatego sprawiają wrażenie wielkiego spisku.

Czy może to być próba stworzenia rządu światowego. Oczywiście!! Ale nie wygląda mi to na jakieś zbiorowe, skoordynowane działanie. Istnieje zbyt wiele konkurujących ze sobą grup interesu, aby do takiego porozumienia i do utworzenia jakiejś formy globalnego rządu mogło dojść. To wszystko są raczej pojedyncze, niepowiązane ze sobą próby.

Wiem, szkoda zawracać tym sobie głowę, bo za chwilę zaczyna się mecz i piwko już się chłodzi, a po nim będzie tysiąc kilkusetny odcinek baaardzo ciekawego serialu…

Czy teraz się ruszy?

Thomas Röper – mieszkający w Rosji niemiecki bloger, zastanawia się i analizuje dwie informacje. Pierwszą są dwa [1], [2] wpisy Miedwiediewa na jego kanale w Telegramie. Są to dwa fragmenty obszernego wywiadu, jakiego udzielił oficjalnej agencji Tass. Miedwiediew profiluje się na twardziela i radykała, ale jest wiceprzewodniczącym rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa, więc jego wypowiedzi są w dużej mierze odbiciem myślenia rosyjskiego rządu. A w tym wywiadzie jest masa rzeczy, których do tej pory nikt w Rosji (głośno) nie mówił! Palnął, że Odessa jest rosyjskim miastem i musi „wrócić do macierzy”. Miał rację, bo pas wzdłuż Morza Czarnego – tzw. Noworosja – nigdy nie miał nic wspólnego z Ukrainą. Jedynym państwem, które może sobie do niego rościć pretensje, jest Turcja, której caryca Katarzyna go odebrała. Przez wieki był to teren, z którego turecki sułtan ruszał całą swoją potencją na Rzeczpospolitą. Wielokrotnie pisałem, że te tereny z pewnością wrócą do Rosji, więc nie jest to dla mnie żadna niespodzianka. Większą niespodzianką jest stwierdzenie, że Rosja uważa także Kijów za „swoje” miasto. Trudno się temu dziwić. Ruś Kijowska to kolebka rosyjskiej państwowości a Ławra Peczerska to dla nich miejsce takie, jak dla nas Gniezno lub Jasna Góra. Dobrze rozumiem Rosjan. Sam jestem niewierzący, ale Jasnej Góry broniłbym jak Kmicic. Ale to jeszcze nic! W swoim wywiadzie Miedwiediew w ogóle stawia pod znakiem zapytania istnienie Ukrainy jako, samodzielnego państwa!! Mówi także o konieczności odsunięcia od władzy tamtejszego rządu. Powiedział ni mniej, ni więcej:

Где остановиться? Не знаю. Я думаю, что с учетом того, о чем я сказал, нам еще придется много и серьезно работать. Будет ли это Киев? Да, наверное, это должен быть и Киев. Если не сейчас, то через какое-то время, может быть, в какую-то другую фазу развития этого конфликта. По двум причинам: Киев — русский город, и оттуда исходит угроза существованию Российской Федерации. Интернациональная угроза, потому что, хоть Киев и русский по своим корням город, он управляется интернациональной бригадой противников России во главе с Соединенными Штатами Америки. Все, кто там формально исполняет свои функции, — это марионетки, у которых нет ни совести, ни страха за будущее своей страны, ни возможностей. Все решения принимаются за океаном и в штаб-квартире НАТО. Это совершенно очевидно. Поэтому — да, это может быть и Киев.

Если от Украины в результате всего того, что происходит, что-то останется, то, наверное, такое государство имеет шансы сохраниться, хотя и не очень большие. И в любом случае это вопрос, конечно, не сегодняшнего дня, но он будет стоять на повестке дня через некоторое время. Мы должны гарантировать будущее России, а без разгрома этой националистической, профашистской клики в Киеве это невозможно, этот режим должен пасть, он должен быть уничтожен, его не должно остаться на белом свете.

Gdzie się zatrzymać? Nie wiem. Myślę, że biorąc pod uwagę to, co powiedziałem, nadal będziemy musieli ciężko i poważnie pracować. Czy będzie to Kijów? Tak, prawdopodobnie powinien to być Kijów. Jeśli nie teraz, to za jakiś czas, może w innej fazie rozwoju tego konfliktu. Z dwóch powodów: Kijów jest miastem rosyjskim i stamtąd płynie zagrożenie dla istnienia Federacji Rosyjskiej. Zagrożenie międzynarodowe, bo chociaż Kijów, ze względu na swoje korzenie, jest miastem rosyjskim, to jest zarządzany przez międzynarodową brygadę wrogów Rosji kierowaną przez Stany Zjednoczone Ameryki. Wszyscy, którzy formalnie pełnią tam swoje funkcje, są marionetkami, które nie mają sumienia, nie troszczą się o przyszłość swojego kraju i nie mają żadnych możliwości [samodzielnego działania]. Wszystkie decyzje podejmowane są za oceanem i w siedzibie NATO. To jest dość oczywiste. Dlatego – tak, to może być Kijów.

Jeśli w wyniku tego wszystkiego, co się dzieje, coś zostanie z Ukrainy, to prawdopodobnie takie państwo ma szansę przetrwać, choć niezbyt dużą. W każdym razie, to z pewnością nie jest kwestia dnia dzisiejszego, ale za jakiś czas będzie na porządku dziennym. Musimy zagwarantować przyszłość Rosji, a bez pokonania tej nacjonalistycznej, profaszystowskiej kliki w Kijowie jest to niemożliwe, ten reżim musi upaść, musi zostać zniszczony, nie może pozostać na świecie (tłumaczenie moje). Do tej pory nikt na porównywalnym stanowisku tego głośno nie powiedział.

W ogóle wywiad jest szalenie ciekawy i koniecznie należy się z nim zapoznać. Moim zdaniem jest ciekawszy niż wywiad Putina.

Drugą informacją, którą analizuje Röper, jest doniesienie o spodziewanym wniosku Naddniestrza o przyłączenie do Rosji. Jestem gotów się założyć, że 80% naszego społeczeństwa nie odróżnia Słowacji od Słowenii, a gdzie jest Naddniestrze nikt nie wie. Wikipedia jest bardzo „mętnym” źródłem, ale z jej informacji można się przynajmniej dowiedzieć, gdzie to jest. Reszta informacji jest w większości zaskakująco poprawna.

Naddniestrze jest zagrożone ze strony Mołdawii i ze strony Ukrainy, a to zagrożenie ostatnio wzrosło do bardzo niepokojących rozmiarów. Röper zastanawia się, czy krok ten uzgodniony został z władzami Rosji, bo jest tu dziwna zbieżność terminów: wniosek Naddniestrza ma być ogłoszony 28.02.2024, a następnego dnia Putin ma wygłosić do narodu orędzie o stanie państwa. Może to być – jak to było z republikami Doniecką i Ługańską – krok uzgodniony, ale może to być także próba wymuszenia na Putinie obrony tamtejszej ludności. W obliczu zbliżających się wyborów, jego brak działania byłby w rosyjskim społeczeństwie bardzo źle widziany.

Ale ja widzę to wszystko w dużo szerszym tle. Ale najpierw wyjaśnię może tytuł tego wpisu. Zastanawiam się czy teraz ruszy się front na Ukrainie, a właściwie – jak się ruszy. Musimy zrozumieć co oznacza zdobycie Awdiejewki. Za nią rozciąga się pusty step. Rosjanie mogą teraz wcisnąć gaz do dechy i zap…lać do Dniepru i Kijowa, znosząc wszystko, co im stanie na drodze. Dużym problemem jest dla nich jeszcze Odessa. To stamtąd startują brytyjskie drony nawodne, atakujące rosyjską flotę czarnomorską. Są prawdziwym utrapieniem. Udało im się nawet zatopić i uszkodzić parę okrętów. Rosjanie na pewno nie będą szturmować Odessy! Ciekaw jestem, jak to załatwią. Dla interwencji w Naddniestrzu konieczny byłby desant na zachód od Odessy. Bardzo trudny, ale nie niemożliwy.

To wszystko stawia wypowiedzi Miedwiediewa w zupełnie innym światle. Najbliższe tygodnie i miesiące będą więc bardzo ciekawe!!

A co to wszystko oznacza dla Zachodu? Nic dobrego!! O planach jakiegoś zamrożenia konfliktu, na skutek rzekomo patowej sytuacji, można zapomnieć. Rosja teraz na to nie pójdzie! I wcześniej też nigdy by nie poszła!! Obawiam się, że konflikt będzie przez Zachód eskalowany. Prowadzona na krótkiej smyczy przez Sorosa mołdawska „prezydętka”, świetnie się do tego celu nadaje. Już od dawna grozi Naddniestrzu, a ostatnio Ukraina zadeklarowała swoją „braterską pomoc” w takim konflikcie.

Inną bardzo niepokojącą informacją, są plany USA dostarczenia Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu. Z doświadczenia wynika, że jeśli się o tym mówi, to te rakiety już tam są!!! Ich amerykańscy „obsługanci” (bo przecież nie Ukraińcy!!!) jedynie czekają na rozkaz ich odpalenia.

Ale prawdziwe ciarki przechodzą mnie, gdy pomyślę o czymś innym. Dlaczego „na dywanik” do Waszyngtonu wezwano RÓWNOCZEŚNIE DWÓCH naszych pajaców na sznurku!!?? Jeśli w najbliższym czasie nasili się propaganda, strasząca nas zbliżającą się agresją Rosji, to potwierdzą się moje najgorsze obawy dotyczące naszego kraju…

W wojnie propagandowej bardzo trudno jest pokonać Stany Zjednoczone

Chciałbym przedstawić dziś tekst australijskiej dziennikarki Caitlin Johnstone. Czytam dość często jej teksty. Ostatnio zwróciła ona uwagę na drobny szczegół w wywiadzie Carlsona z Putinem, który uciekł mojej uwadze. Pewnie dlatego, że był dla mnie zbyt oczywisty. W moim poprzednim wpisie polecałem lekturę książki „Propaganda” Edwarda L. Bernaysa, tekst Caitlin Johnstone można traktować jako kolejną zachętę do jej lektury.

Oto ten tekst:

Amerykańskie imperium ma bez wątpienia najbardziej wyrafinowaną i skuteczną machinę propagandową, jaka kiedykolwiek istniała, działającą z taką złożonością, że większość ludzi nawet nie wie o jej istnieniu.

Niedocenianym momentem ostatniego wywiadu Tuckera Carlsona z Władimirem Putinem była sugestia Putina, że siły NATO stoją za zbombardowaniem gazociągu Nord Stream w 2022 roku. Carlson odpowiedział pytaniem, dlaczego Putin nie przedstawi światu dowodów na to, aby „odnieść propagandowe zwycięstwo”.

„W wojnie propagandowej bardzo trudno jest pokonać Stany Zjednoczone, ponieważ kontrolują one wszystkie światowe media i wiele mediów europejskich ” – odpowiedział Putin, dodając: „ostatecznym beneficjentem największych europejskich mediów są amerykańskie instytucje finansowe”.

Nie znam konkretów stojących za jego insynuacją dotyczącą Nord Stream, ale Putin zdecydowanie ma rację co do siły amerykańskiej machiny propagandowej. Ze wszystkich frontów, na których można by rzucić wyzwanie Stanom Zjednoczonym, front propagandy jest z pewnością najmniej korzystny. Imperium amerykańskie ma zdecydowanie najbardziej wyrafinowaną i skuteczną machinę propagandową, jaka kiedykolwiek istniała, działającą z taką złożonością, że większość ludzi nawet nie wie o jej istnieniu.

W „weryfikującym fakty” artykule zatytułowanym „5 kłamstw i 1 prawda z wywiadu Putina z Tuckerem Carlsonem„, Politico Europe określa powyższe twierdzenie jako kłamstwo na podstawie tego, że Rosja ma media państwowe, podczas gdy media amerykańskie są własnością prywatną.

„Największe agencje informacyjne są własnością prywatną i działają bez bezpośredniej kontroli rządu, w przeciwieństwie do kontrolowanego przez państwo krajobrazu medialnego w Rosji”, pisze Siergiej Goriaszko z Politico. „Rosyjska telewizja państwowa i główne agencje informacyjne są własnością rządu, a Kreml kontroluje inne media lub niszczy te, które nie chcą współpracować”.

W stopce redakcyjnej do tego artykułu znajduje się linijka o następującej treści: „Siergiej Goriaszko jest goszczony w POLITICO w ramach finansowanego przez UE programu rezydencyjnego EU4FreeMedia”.

EU4FreeMedia jest centrum kierującym narracją Unii Europejskiej utworzonym w celu pomocy w integracji „rosyjskich dziennikarzy na uchodźstwie” z wiodącymi europejskimi mediami, tj. w celu zapewnienia maksymalnego wzmocnienia medialnego rosyjskim emigrantom, którzy mają coś do zarzucenia obecnemu rządowi w Moskwie. Jest ona prowadzona przy udziale Radia Wolna Europa/Radia Liberty, finansowanego przez rząd Stanów Zjednoczonych https://en.wikipedia.org/wiki/Radio_Free_Europe/Radio_Liberty , działającego pod parasolem amerykańskich służb propagandowych USAGM.

Naprawdę nie można wymyślić doskonalszej ilustracji tego, o czym tu mówię, niż rząd USA i jego europejscy służalcy, prowadzący złożony i rozbudowany projekt, mający na celu dalsze nastawianie europejskich mediów przeciwko Federacji Rosyjskiej, co następnie objawia się artykułem Politico nazywającym Putina kłamcą i twierdzącym, że propaganda na Zachodzie nie istnieje.

Jest taki stary dowcip:

Mieszkaniec ZSRR i Amerykanin siedzą obok siebie w samolocie.

„Dlaczego lecisz do USA?” pyta Amerykanin.

„Aby studiować amerykańską propagandę” – odpowiada Mieszkaniec ZSRR.

„Jaką amerykańską propagandę?” – pyta [zdziwiony] Amerykanin.

„Dokładnie tą” – odpowiada Mieszkaniec ZSRR.

W rzeczywistości natura scentralizowanego imperium Stanów Zjednoczonych pozwala mu prowadzić masową, nieprzerwaną międzynarodową kampanię propagandową za pośrednictwem platform medialnych, które są w większości własnością prywatną. Zróżnicowana sieć czynników wpływa na tę dynamikę, którą szczegółowo opisałem w moim niezwykle długim artykule „15 powodów, dla których pracownicy mediów masowych zachowują się jak propagandyści„, ale sedno tego jest takie, że każdy, kto jest wystarczająco bogaty, aby kontrolować platformę mediów masowych, będzie miał żywotny interes w zachowaniu status quo, na którym opiera się jego bogactwo, i w tym celu będzie na wszelkie sposoby współpracować z establishmentowymi strukturami władzy.

Fakt, że te środki masowego przekazu wyglądają na niezależne, ale funkcjonują jako organy propagandowe amerykańskiego imperium, pozwala tej propagandzie dostawać się do umysłów ludzi bez wywoływania odruchu krytycznego myślenia lub sceptycyzmu, co nie miałoby miejsca, gdyby ludzie wiedzieli, że te środki przekazu karmią ich propagandą. Propaganda ma naprawdę przekonującą moc tylko wtedy, gdy nie wiesz, że masz z nią do czynienia.

Niewidoczność amerykańskiej propagandy jest dodatkowo wspomagana przez subtelne metody, za pomocą których jest ona zarządzana, czego piękny przykład widzieliśmy w relacjach ze wspieranych przez USA masowych okrucieństw Izraela w Strefie Gazy.

W artykule zatytułowanym „Coverage of Gaza War in the New York Times and Other Major Newspapers Heavily Favored Israel, Analysis Shows” [Analiza pokazuje, że relacja z wojny w Strefie Gazy w New York Times i innych głównych gazetach mocno faworyzowała Izrael], The Intercept donosi, że przegląd 1000 artykułów z New York Times, Washington Post i Los Angeles Times na temat izraelskiej wojny w Strefie Gazy wykazał, że media te konsekwentnie używały słów, które służyły izraelskim interesom informacyjnym.

„Bardzo emocjonalne określenia zabijania cywilów, takie jak „rzeź”, „masakra” i „przerażające” były zarezerwowane prawie wyłącznie dla zabitych przez Palestyńczyków Izraelczyków, a nie na odwrót” – donoszą Adam Johnson i Othman Ali z The Intercept. „Termin ‚rzeź’ był używany przez redaktorów i reporterów do opisania zabójstw Izraelczyków w stosunku do Palestyńczyków 60 do 1, a ‚masakra’ była używana do opisania zabójstw Izraelczyków w stosunku do Palestyńczyków 125 do 2. ‚Przerażające’ było używane do opisania zabójstw Izraelczyków w stosunku do Palestyńczyków 36 do 4”.

Jest to rodzaj manipulacji, której zwykły konsument wiadomości nie zauważy. Jeśli nie jesteś wyczulony na stronniczość i nie śledzisz, jakie słowa są, a jakie nie są używane, prawdopodobnie nie zauważysz braku emocjonalnie naładowanych słów w doniesieniach o Palestyńczykach zabitych przez Izraelczyków. [uwaga moja: proszę zwrócić uwagę na to, że nasze media mówią zawsze o arabskich lub palestyńskich TERRORYSTACH]

Ten rodzaj wypaczenia objawia się na wiele sposobów, takich jak dzisiejsze nagłówki o zabiciu przez IDF sześcioletniej palestyńskiej dziewczynki o imieniu Hind Rajab wraz z jej rodziną. Wiarygodne organy propagandowe imperium, takie jak CNN, The New York Times i BBC, opublikowały odpowiednio nagłówki: „Pięcioletnia palestyńska dziewczynka znaleziona martwa po uwięzieniu w samochodzie pod izraelskim ostrzałem„, „Zaginiona 6-latka i zespół ratunkowy znalezieni martwi w Gazie, mówi grupa pomocy” oraz „Hind Rajab, lat 6, znaleziona martwa w Gazie kilka dni po telefonicznym wezwaniu pomocy„. Z kolei Al Jazeera donosi o tej samej historii z nagłówkiem „Ciało 6-latki zabitej w ‚celowym’ izraelskim ostrzale znaleziono po 12 dniach„, a Middle East Eye pisze „HindRajab: Palestyńska dziewczynka znaleziona martwa po tym, jak przez wiele dni była uwięziona pod izraelskim ostrzałem„.

Łatwo jest dostrzec różnicę, gdy są one umieszczone obok siebie, tak jak to właśnie zrobiłem, ale jeśli naprawdę nie zwracasz na to uwagi i nie masz wiedzy na temat tego, co się dzieje, prawdopodobnie przegapisz to. Jeśli jesteś jak większość ludzi  i nie czytasz nagłówków, nigdy nie dowiedziałbyś się z nagłówków imperialnych mediów, że dziecko zostało zabite przez Izrael, a na pewno nigdy nie dowiedziałbyś się o jej przerażonym telefonie o pomoc, gdy została uwięziona przez ogień IDF i otoczona ciałami jej martwych krewnych. Jeśli szukasz informacji o świecie w tradycyjnych mediach i ich algorytmicznie wzmocnionych internetowych odpowiednikach, spędziłeś jeszcze jeden dzień ze zniekształconą perspektywą tego, co dzieje się w Gazie.

Zachodnia prasa nieustannie podaje takie nagłówki, próbując zminimalizować wpływ czyjejś śmierci z rąk strony, z którą sympatyzuje i robi to szczególnie w odniesieniu do Palestyńczyków. W zeszłym miesiącu BBC opublikowało artykuł zatytułowany „Rekordowa liczba cywilów zranionych przez materiały wybuchowe w 2023 roku„, tak jakby nieumiejętnie obchodzili się z fajerwerkami lub czymś podobnym, a nie byli aktywnie zabijani przez izraelskie bomby. Później BBC zmieniło swój okropny nagłówek, ale w przeciwnym kierunku, zastępując „Rekordową liczbę” „Wysoką liczbą„, aby jeszcze bardziej zminimalizować efekt [informacji].

Porównajmy to z nagłówkami BBC, gdy donosi o Ukraińcach zabitych przez rosyjskie naloty.  Oto niedawny zatytułowany „Wojna na Ukrainie: Rosyjskie naloty pochłonęły pięć ofiar śmiertelnych w Kijowie i Mikołajowie„, a inny zatytułowany „Wojna na Ukrainie: Dziecko zabite w rosyjskim ataku na hotel w Charkowie„.

Rozumiecie? Na Ukrainie ludzie giną od bomb, ponieważ Rosja przeprowadziła rosyjskie naloty i zabiła ich w bardzo rosyjski sposób, podczas gdy w Gazie ludzie zostają ranni w wyniku eksplozji, ponieważ znaleźli się zbyt blisko jakiegoś rodzaju materiału wybuchowego.

W zeszłym tygodniu The Washington Post opublikował artykuł zatytułowany „Czy Ameryka jest współwinna krwawej wojny Izraela w Strefie Gazy?„, co już jest absurdalnie wypaczonym nagłówkiem, ponieważ odpowiedź jest oczywista – sugerowanie, że istnieje jakakolwiek wątpliwość w tej sprawie, przechyla wszystko na korzyść Ameryki. Ale nawet to było zbyt wiele dla redaktorów Posta, którzy zmienili tytuł artykułu na „Czy wojna Izrael-Gaza zmieniła twoje odczucia na temat bycia Amerykaninem?„, aby powstrzymać Amerykanów przed zbyt intensywnym myśleniem o krwawej wojnie Izraela w Gazie i jaki ich kraj ma w niej współudział.

W środowym artykule zatytułowanym „Biden próbuje ponownie [rozmawiać] z arabskimi Amerykanami w Michigan„, członkini rady redakcyjnej New York Timesa Farah Stockman napisała  absolutnie szalony tekst: „Atak Hamasu na Izrael z 7 października wydaje się wpływać na szanse wyborcze Bidena„. A potem New York Times rzeczywiście to wydrukował.

Przeczytaj tę linijkę jeszcze raz. Mówi, że arabscy Amerykanie odrzucają Bidena z powodu ataku Hamasu z 7 października, co jest oczywiście absurdem; odrzucają Bidena, ponieważ popiera ludobójstwo w Gazie. Napisała ten bezsensowny tekst, ponieważ w New York Times nie można mówić takich rzeczy jak „ludobójstwo Izraela w Gazie” lub „ułatwianie przez prezydenta zbrodni przeciwko ludzkości”, a jeśli jesteś osobą, która byłaby do tego skłonna, nie zostaniesz zatrudniony. Zamiast tego udajemy, że z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu arabscy Amerykanie są po prostu wściekli na Bidena, ponieważ 7 października [w ogóle] się wydarzył.

Ale znowu, te małe manipulacje wylatują z naszego pola widzenia, jeśli się ich [świadomie] nie wypatruje. Taka jest genialność niewidzialnej machiny propagandowej amerykańskiego imperium. Właśnie dlatego bardzo trudno jest wygrać wojnę propagandową przeciwko Stanom Zjednoczonym, dlatego ludzie Zachodu zostali tak skutecznie zmanipulowani, aby zaakceptowali status quo niekończącej się wojny, ludobójstwa, niesprawiedliwości i wyzysku, i dlatego świat wygląda tak, jak wygląda teraz.

Koniec tłumaczenia.

Caitlin Johnstone ma rację! Ale propaganda to nie tylko media. Nie pamiętam już kto powiedział, że Hollywood, McDonalds i Coca Cola mają większą siłę rażenia niż NATO. Miał całkowitą rację!! To także jest element propagandy. Szalenie ważny, ale zupełnie niezauważalny i nierozumiany.

Nie tylko Rosja jest praktycznie bezbronna wobec tej propagandy. Kto nie słyszał o masakrze na placu Tiananmen? A kto wie, że żadnej takiej masakry nie było!? Że to kolejny wymysł amerykańskiej propagandy! Owszem, doszło wtedy do rozruchów w Pekinie, ale ich ofiarami byli głównie chińscy żołnierze. W rzeczywistości była to wspierana przez USA próba puczu Zhao Ziyanga, który planował chińską neoliberalną „terapię szokową”, która de facto zamieniłaby Chiny w zachodnią kolonię. Tak, jak stało się z naszym krajem. Kłamstwo o tej „masakrze” jest na stałe zabetonowane we wszystkich głowach i nikt nawet nie próbuje z nim walczyć. Wszyscy widzieli filmik o Chińczyku, który zatrzymał kolumnę czołgów, ale kto widział całość tego wydarzenia? Co był dalej? Tego się nie pokazuje! Niech sobie popatrzy. Czy tak zachowuje się armia, która masakruje ludzi? A dookoła pełno jest cywilów, którzy wcale nie uciekają, tylko spokojnie patrzą. Owszem, plac Tiananmen opróżniono siłą, byli ranni, ale o żadnej masakrze nie może być mowy!

Caitlin Johnstone pisze jedynie o tradycyjnej propagandzie – dla myślących ludzi względnie łatwej do zauważenia i rozszyfrowania. W międzyczasie pojawiły się metody, które działają na naszą podświadomość, wobec których jesteśmy praktycznie bezsilni. Pisałem o tym już siedem lat temu. Jak ten czas leci…!!

Ale także ta tradycyjna propaganda ulega przeobrażeniom, których na razie nikt nie zauważa. Paradoksalnie wywiad Tuckera Carlsona z Władimirem Putinem jest elementem tych zmian. Zacznijmy od samego Carlsona. Jego ojciec był szefem rozgłośni propagandowej Voice of America – dobrze znanej starszemu pokoleniu. Sam Tucker chciał wstąpić do CIA, ale rzekomo został odrzucony. W czasach mojej młodości mawiało się, że tylko krowa nie zmienia poglądów. Ale moim zdaniem nie o poglądy tu chodzi, ale o dostosowanie się do zmieniającej się sytuacji. Popatrzmy na elementy tej układanki. Po pierwsze chodzi tu o „upuszczenie pary z kotła” bez zakłócenia pracy samej maszyny. Polega to na zezwoleniu niektórym ludziom na mniej lub bardziej otwarte mówienie tego, co i tak wszyscy wiedzą. W PRL-u robiono to przy pomocy kabaretu. Uspokaja to nastroje społeczne, ale niczego nie zmienia. Po drugie sprawia to, że taki człowiek odbierany jest jako „opozycjonista”, co daje mu większe zaufanie w społeczeństwie. Dlaczego użyłem cudzysłowu? Bo, jak widzimy po Julianie Assange, los prawdziwego opozycjonisty wygląda inaczej! Po trzecie, zauważono spadek zaufania do tradycyjnych mediów. Równocześnie zauważono wzrost wpływu tzw. influencerów. „Wyrzucenie” Carlsona z Fox News uczyniło z niego równocześnie „opozycjonistę” i influencera. Po czwarte, Elon Musk (kolejny „opozycjonista”) zakupił Twittera i wygląda na to, że zaczyna przekształcać go właśnie w taką platformę dla influencerów pod nazwą „X”. Po czwarte, postępujące ogłupianie i drastyczny spadek poziomu nauczania spowodowały, że coraz mniej ludzi jest w stanie odbierać obszerne teksty i analizy. Ogłupiać ma się teraz przy pomocy krótkich wiadomości – takich, jakie mamy na X. Po piąte chodzi o koszty. Wielkie redakcje kosztują. „Wolni strzelcy” działają na własny rachunek i opłacani są z reklam, których koszty my wszyscy ponosimy. Po szóste chodzi o zalew informacji. Informacje prawdziwe i ważne znikną w zalewie medialnego chłamu. Po siódme chodzi o sterowanie dostępem do informacji. Cenzura jest widoczna, ale nikt nie rozumie, jak działają wyszukiwarki internetowe. Drobna zmiana algorytmów „gugla” spowoduje, że zobaczymy jedynie te źródła, które są wygodne dla sterujących ogłupianiem mas.

Od dziesięcioleci amerykańska propaganda skutecznie wbija nam do głów, że imperium zła znajduje się w Rosji. Prawie nikt nie widzi i nie rozumie, że prawdziwe imperium zła przeniosło się z drugiej strony kanału La Manche (jego resztki jeszcze tam są!) na drugą stronę Atlantyku.

Gdy ktoś z waszej rodziny lub znajomych będzie wam mówić o nadchodzącym rosyjskim ataku na nasz kraj, to szybko zmieńcie temat. Nie dyskutujcie z nim i nie przekonujcie, bo to nic nie da. Spotkacie się jedynie z agresją. To typowy efekt dysonansu poznawczego. Przypomnijcie sobie jak reagują dzieci, którym powiedziano, że nie ma Świętego Mikołaja. Macie do czynienia z biednym, ogłupionym, niezdolnym do samodzielnego myślenia i zmanipulowanym człowiekiem, któremu trzeba współczuć. Ale gdy usłyszycie to samo od dziennikarza lub polityka, to wiedzcie, że macie do czynienia ze sprzedajnym, zakłamanym skurwysynem, który świadomie łże dla osiągnięcia celów swoich mocodawców. A tymi celami na pewno nie jest dobro naszego kraju i nas wszystkich!! Kierujmy się starą, rozpowszechnioną przez Kanta, maksymą: sapere aude – miej odwagę być mądrym.

Boję się włączyć żelazko!

Właśnie przypomniał mi się stary kawał z czasów PRL. Facet zapytany czemu chodzi w pogniecionym ubraniu wyjaśnia, że gdy włączył radio, to słyszał jedynie o rewolucji październikowej, gdy włączył telewizor – to samo, więc bał się włączyć żelazko! W moim wypadku rewolucję październikową zastąpił Nawalny. Śmierć człowieka jest tragedią, ale wykorzystywanie jej do celów propagandy jest obrzydlistwem i podłością. A z czymś takim mamy tu do czynienia.

Ale przejdźmy do wyjaśnień. Nawalny siedział w więzieniu. Ale za co? Oczywiście wszyscy powiedzą, że za działalność polityczną! Gówno prawda!! W 2014 roku rosyjski sąd skazał jego i jego brata za wyłudzenie pieniędzy i oszustwa. Oskarżyła go francuska(!!) firma Yves Rocher, którą „orżnęli” na 1,4 miliona Euro. Wprawdzie później, pod naciskiem francuskiego rządu, Yves Rocher wycofała to oskarżenie, ale rosyjska prokuratura tego nie uznała i wyrok pozostał w mocy prawnej. Nawalny odwołał się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Chciał udowodnić, że wyrok ma podłoże polityczne. Mimo tego, że większość sędziów tego trybunału jest na garnuszku Sorosa i jemu podobnych „filantropów”, to uznali oni, że wyrok rosyjskiego sądu nie ma nic wspólnego z działalnością polityczną Nawalnego!! Skrytykowali jedynie wysokość wyroku (Nawalny trzy i pół roku w zawieszeniu napięć lat, jego brat trzy i pół roku bez zawieszenia) i drobne błędy proceduralne, za które zasądzili odszkodowanie. Straszny reżim Putina wypłacił Nawalnemu zasądzone odszkodowanie w wysokości 4 milionów rubli!! Jako że Nawalny wielokrotnie naruszał warunki odbywania kary, w 2017 roku przedłużono jej zawieszenie do grudnia 2020 roku. W 2020 roku, pod pozorem otrucia, Nawalny naruszył zakaz opuszczania kraju i bez zezwolenia wyjechał do Niemiec. Straszny reżim Putina nie zatrzymał go!! W czasie jego pobytu w Niemczech trwał medialny cyrk wokół jego stanu zdrowia, ale zamiast walczyć o życie, Nawalny razem z firmą specjalizującą się w trikach filmowych, majstrował film pokazujący rzekomą rezydencję Putina. To był okres przedwyborczy w Rosji i w ten sposób próbowano Putina oczernić. Na Zachodzie z całą powagą komentowano to „dzieło”, w Rosji śmiano się z tego do rozpuku, bo żaden zdrowy na umyśle Rosjanin nie wierzył, że nad rezydencją Putina można ot tak sobie latać dronem i filmować. To wszystko przekroczyło wyrozumiałość rosyjskich sądów i po powrocie Nawalny trafił do pierdla za naruszenie warunków warunkowego odbywania kary. Niech mi ktoś wskaże kraj, gdzie dłużej tolerowano by takie wybryki!

Czy Nawalny był w Rosji znany i popularny? Jedynie w Moskwie, wśród drobnej części ogłupionego zachodnią propagandą młodego pokolenia. Dzisiaj nawet ono odwróciło się od niego. Nie ulega wątpliwości, że cała „opozycyjna” działalność Nawalnego była jedynie sposobem na zarabianie pieniędzy. Zachodnie media sztucznie wykreowały go na znaczącą postać i hojnie finansowały.

Ale w Rosji znów będą wybory i znów przydałby się medialny jazgot wokół Putina. Ale Nawalny już się do tego nie nadawał. Ale chwileczkę… Czy aby na pewno? Zmodyfikujmy ostatnie zdanie poprzez dodanie jednego słówka: ale ŻYWY Nawalny już się do tego nie nadawał. I nagle wszystko staje się jasne! Jak na komendę wszędzie rozpoczął się medialny jazgot. Tak, jakby wszystko od dawna leżało w szufladach gotowe do użycia. Nieważne, że wszystko to nie trzyma się kupy! Że po co Putin miałby nagle mordować nic nie znaczącego opozycjonistę? Nikt nie zadaje takich pytań! Mówiąc słowami klasyka: ciemny lud to kupuje! Popatrzmy co się wokół nas dzieje, posłuchajmy co mówią ludzie wokół nas – czyż nie mam racji!? No tak, ale ja przecież jestem agentem Putina! Tyle, że moje zdanie podzielają także komentatorzy zachodni. Gilbert Doctorow stawia na wywiad brytyjski. Faktycznie, działo się w ostatnim dziesięcioleciu wiele dziwnych a ciekawych rzeczy powiązanych z Wielką Brytanią! Jak długo Borys Bierezowski był na stopie wojennej z Putinem, żył sobie spokojnie. Gdy postanowił jako syn marnotrawny wrócić na łono matuszki Rosiji, nagle został znaleziony martwy w swoim londyńskim domu. Oczywiście zamordowany przez strasznego Putina! Aleksander Litwinienko, który w jego imieniu prowadził pertraktacje z Moskwą, został w 2006 roku zamordowany przy pomocy polonu. Oczywiście wszystkie ślady prowadziły do Putina! W brytyjskim Salisbury, w 2018 roku – znów przed wyborami w Rosji – otruty został nowiczokiem były agent KGB – Aleksander Skripal. To już był szczyt obłudy i ogłupiania!! Skripal był zdrajcą, który w 2006 roku skazany został na 13 lat więzienia. Nie został więc spalony żywcem w sławetnym piecu na Łubiance!! W 2010 roku wymieniono go na rosyjskich agentów aresztowanych w USA. Od tego czasu mieszkał w Anglii. Otrucia nowiczokiem nikt nie ma prawa przeżyć, ale jemu i jego córce nic się nie stało. Ot, nieudolność agentów Putina!! Ale nowiczok wytwarzany jest także niedaleko Salisbury…

Wygląda na to, że rosyjscy opozycjoniści mogą żyć spokojnie tak długo, jak długo są użyteczni do walki z Putinem. Gdy stają się dla niego niegroźni, natychmiast są przez tego strasznego Putina mordowani. A że to wszystko nie ma żadnego sensu!? Kogo to obchodzi!!

Jeśli ktoś chce zrozumieć, dlaczego tak jest i jak to wszystko funkcjonuje, to musi zacząć od przeczytania „Propagandy” Edwarda L. Bernaysa.