Odpowiedź niedźwiedzia.

Zastanawiałem się w poprzednim wpisie co zrobi Rosja po ataku terrorystycznym na Krokus City Hall. Pierwszą odpowiedź już znamy: 25 marca zniszczona została siedziba Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Kijowie. Dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że był to dzień jej święta i zebrało się tam całe szefostwo i mnóstwo innych oficjeli, prawdopodobnie także zagranicznych. Jak się popatrzy na rosyjskie źródła tej informacji, to nie znajdzie się wśród nich głównych agencji. Wpisuje się to w dotychczasowy schemat – brak informacji o stratach wśród zachodnich wojskowych. Pisze się jedynie o zniszczeniu sprzętu i stratach wśród szeregowych najemników. Ciekawe kto będzie następny.

A będzie na pewno!! Sytuacja i nastroje w Rosji zmieniają się dosłownie codziennie!! Akurat wczoraj (26.03.2024) szef FSB poinformował, że za zamachem na Krokusa stoją USA, Wielka Brytania i Ukraina!! To nie są słowa jakiegoś prowincjonalnego pismaka, ale szefa służby bezpieczeństwa!! To jeden z kilku najważniejszych ludzi w państwie!! W historii po takich słowach nie raz następowało wypowiedzenie wojny!!! Rosjanie są naprawdę wk..wieni i nacisk społeczeństwa na kroki odwetowe jest ogromny!! Teraz nawet Putin nie może sobie pozwolić na żadną ugodowość!! Społeczeństwo domaga się rozp…lenia Ukrainy i dania Zachodowi po łapach. I najprawdopodobniej tak się stanie…

Wiele razy wspominałem na tym blogu, że moim zdaniem wojna jądrowa pomiędzy Zachodem a Rosją i Chinami jest nieunikniona. Dla obydwu stron jest to być albo nie być. Akurat trafiłem na bardzo ciekawy tekst, którego autor wprawdzie nie pisze tego dosłownie, ale jego wnioski są identyczne z moimi: Zachód nie może pozwolić na zwycięstwo Rosji na Ukrainie, bo będzie to kamień, który ruszy całą lawinę. Dlatego ten konflikt ma potencjał do zniszczenia, jeśli nie świata, to naszej cywilizacji.

Oto ten tekst.

Odstraszanie przez okrucieństwo?

Posted by b on March 25, 2024 at 17:02 UTC

Zachód zdobył świat nie dzięki wyższości swoich idei, wartości czy religii (na którą nawróciło się niewielu członków innych cywilizacji), ale raczej dzięki wyższości w stosowaniu zorganizowanej przemocy. Ludzie Zachodu często zapominają o tym fakcie; ludzie spoza Zachodu nie zapominają tego nigdy„.

― Samuel P. Huntington, The Clash of Civilizations and the Remaking of World Order [Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego] (1996)

Zachodni kolonializm rozpoczął się w XV wieku i zakończył, z kilkoma wyjątkami, w połowie XX wieku. Było to możliwe dzięki rozwojowi technologii i szybkiemu wzrostowi populacji. Następnie Zachód przeszedł na nowy model rządzenia światem. Mówił o ludzkich wartościach i prawach człowieka oraz pewnych zasadach, które rzekomo umożliwiłyby wszystkim korzystanie z nich.

Ta fasada nie wytrzymała jednak próby czasu. Zachód, a zwłaszcza Stany Zjednoczone, nadużywał „porządku opartego na zasadach”, obchodząc prawo międzynarodowe, gdy nie odpowiadało to jego interesom. Nadal stosował „zorganizowaną przemoc” w wątpliwych okolicznościach. Wojny przeciwko Jugosławii, Afganistanowi i Irakowi miały zademonstrować, że Zachód będzie przestrzegał wszelkich zasad, na jakie się powoływał. Wojny te zostały jednak przegrane i Stany Zjednoczone musiały się z nich wycofać.

Wojna na Ukrainie jest tylko najnowszym, ale najbardziej oczywistym dowodem na to, że „porządek oparty na zasadach” już nie istnieje:

W ciągu ostatnich kilku dekad, Stany Zjednoczone nieustannie stawiały Moskwę w sytuacji, w której musiała ona albo zaakceptować fakt dokonany w postaci ekspansji NATO kosztem rosyjskich interesów bezpieczeństwa, albo dokonać eskalacji z użyciem siły i ponieść konsekwencje zwiększonego wykluczenia gospodarczego i politycznego. Ten czynnik zniechęcający do unikania eskalacji został skutecznie usunięty. Wyjaśnienie zmienionego stanu stosunków międzynarodowych nie jest kibicowaniem rosyjskiemu stanowisku – chociaż może być tak traktowane przez tych, którzy nieszczerze przedstawiają każdą realistyczną ocenę sytuacji jako „ustępstwa” – ale raczej zilustrowaniem tego, jak Moskwa odcięła się od zachodniego wykluczenia, zmieniając w ten sposób całą równowagę sił nie tylko w Europie, ale i na świecie.

Teraz to Rosja postawiła Zachód przed dylematem: może on albo obserwować, jak Kreml – poprzez jednostronnie negocjowane porozumienie lub poprzez ciągłe wyniszczanie ukraińskich sił – osiąga swoje strategiczne cele, albo eskalować konflikt. Oświadczenie Putina dotyczące broni nuklearnej nie było zwykłą retoryką – rosyjski prezydent swoim autorytetem określił granice obecnego konfliktu.

Jest oczywistym, że wszystko, co nie doprowadzi do całkowitego zwycięstwa Ukrainy, jest przyznaniem tego, że „oparty na zasadach” porządek gospodarczy i polityczny został nieodwracalnie zmieniony.

Dziś rano broń hipersoniczna zniszczyła siedzibę SBU w Kijowie zaledwie kilka sekund po uruchomieniu alarmu powietrznego. Zachodnia obrona powietrzna zawiodła. Rosja zniszczyła mit o przewadze Zachodu w stosowaniu zorganizowanej przemocy.

Inni też zwrócili na to uwagę. Niedawne zaognienie stosunków USA z Nigrem jest tego konsekwencją:

Presja wywierana na Niger ujawnia, że Waszyngton wspiera wojnę przeciwko Rosji z powodów innych niż prawo Ukrainy do wyboru partnerów i przystąpienia do NATO, lub że prawo to ma zastosowanie tylko wtedy, gdy wybieranym partnerem są Stany Zjednoczone i NATO, ale nie Rosja. Podstawową zasadą nie jest więc prawo suwerennego narodu do wyboru partnera, ale prawo suwerennego narodu do partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi.

Amerykańska postawa wobec Nigru i Rosji ujawnia drugą lekcję. Kluczową reakcją na rosyjską inwazję na Ukrainę była izolacja Rosji i wzmocnienie jednobiegunowego świata kierowanego przez USA. Ale to nie zadziałało.

Stany Zjednoczone wyraziły zaniepokojenie faktem, że „Federacja Rosyjska naprawdę próbuje przejąć środkową Afrykę, a także Sahel”. Thurston powiedział mi, że Stany Zjednoczone są „bardzo zaniepokojone rosyjskimi wpływami w całym Sahelu, a w Nigrze jest to szczególnie uciążliwe, biorąc pod uwagę wcześniejszą bliskość relacji”.

Dodał, że Stany Zjednoczone „wydają się postrzegać rywalizację z Rosją w Afryce jako grę o sumie zerowej; podczas gdy większość afrykańskich rządów nie postrzega tego w ten sposób”. I to jest właśnie cecha charakterystyczna wyłaniającego się wielobiegunowego świata, [powstanie] którego Stany Zjednoczone próbują powstrzymać. Arabia Saudyjska stwierdziła, że „nie wierzymy w polaryzację lub wybór między stronami”. Minister Spraw Zagranicznych Indii, S. Jaishankar, w swojej książce The Indian Way, opisuje nowy wielobiegunowy świat jako taki, w którym kraje radzą sobie „z rywalizującymi stronami w tym samym czasie z optymalnymi rezultatami” dla ich „własnego interesu”.

Utraciwszy swoje dwa główne źródła potęgi, porządek oparty na zasadach jako (w pewnym sensie) instrument soft power i swoją militarną przewagę hard power, Zachód potrzebuje nowego instrumentu odstraszania, nowego narzędzia, które pozwoli mu naciskać na swoje interesy wbrew woli innych mocarstw.

Znalazł je, demonstrując całkowitą dzikość.

Wojna w Strefie Gazy, wspierana przez Zachód, jest dowodem na to, że Zachód jest gotów przekroczyć wszelkie granice. Że odrzuci wszelkie niuanse człowieczeństwa.  Że jest gotów popełnić ludobójstwo. Że zrobi wszystko, by uniemożliwić organizacjom międzynarodowym interwencję przeciwko temu.

Że jest gotowy wyeliminować wszystkich i wszystko, co stawia mu opór.

Narody, które opowiadają się za wielobiegunowością, powinny przygotować się na to, co może je spotkać.

Koniec tłumaczenia.

Autor pisze o okrucieństwie. Przyzwyczajeni jesteśmy do kojarzenia tego z armią czerwoną, ale w czasie II wojny światowej żołnierze amerykańscy różnili się od czerwonoarmistów tylko tym, że byli lepiej ubrani, mniej śmierdzieli i nie rabowali zegarków i rowerów, tylko rzeczy naprawdę cenne. Nie różnili się ani w ilości gwałtów i morderstw ani nawet w ilości wypijanego alkoholu. Nam wolno już mówić o armii czerwonej, ale w Zachodniej Europie mówienie o Amerykanach to ciągle jest „drugi obieg”.

Z tym okrucieństwem, o którym pisze autor, już mamy do czynienia. Al Kaida, Państwa Islamskie (jest ich kilka) i wiele innych podobnych organizacji to wszystko twory amerykańskie i są de facto częścią amerykańskiej armii. Jake Sullivan jeszcze w 2012 roku informował „Killary” Clinton, że „AQ is on our side” (AQ = Al-Qaida). Dobrze wiemy co spotyka ludzi, którzy wpadną w ich łapy! Ale teren ich działania to jedynie Bliski Wschód. Zachód będzie potrzebować podobnych ludzi w innych rejonach świata. Nasze media nic o tym nie mówią, ale do USA napływają każdego dnia tysiące uchodźców. Wszyscy zostają wpuszczani! To głównie młodzi mężczyźni. Przestępczość i liczba morderstw w krajach środkowej i południowej Ameryki spadła nawet o kilkadziesiąt procent!! Dlaczego? Bo wszyscy przestępcy są już w USA albo w drodze do nich! USA i cały Zachód mają kłopoty z naborem rekrutów; jestem przekonany, że niedługo wszyscy ci uchodźcy dostaną propozycję nie do odrzucenia: albo służba w armii (i otrzymanie obywatelstwa) albo obóz na pustyni wśród skorpionów i grzechotników. „Nasi” politycy chcą większej obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce. Jeśli ich życzenia zostaną spełnione, to gwarantuję mieszkańcom wschodniej połowy naszego kraju, że będą się modlić o jak najszybsze wejście armii rosyjskiej!!