Wiele hałasu o nic

Właśnie wyszedłem ze szpitala. Gdy tak człek leży, podłączony do różnych rurek i kabli, to ma do wyboru dwie opcje: albo użalać się nad swoim losem, albo zająć myśli czymś innym. Ja wybrałem to drugie. Wziąłem ze sobą tablet i nadrabiałem zaległości w lekturze. Jeszcze jak leżałem w szpitalnym wyrku, gruchnęła wieść, że Tucker Carlson jest w Moskwie i prawdopodobnie przeprowadzi wywiad z Putinem, o który od dawna zabiegał. Jazgot był niesamowity! EU nawet chciała objąć go sankcjami, ale nagle wszystko ucichło. Ludzie sterujący ogłupianiem mas, doszli do (słusznego zresztą) wniosku, że w ten sposób robią Tuckerowi darmową reklamę, że niewielka grupa myślących i tak się z tym wywiadem zapozna, a jeśli nie będzie się o tym mówić, to ciemna masa, czyli ok. 95% każdego społeczeństwa, nigdy do niego nie dotrze. Tak na marginesie, Carlson spotkał się w Moskwie także ze Sowdenem i Tarą Reade. Z wywiadem zapoznałem się będąc już w domu, więc mogę go już spokojnie skomentować. Naprawdę jest to wiele hałasu o nic. Wywiad mnie po prostu rozczarował! Całość jest bez cięć, ale niestety uczciwość osiągnięto tu kosztem jakości. Ogromne fragmenty wywiadu są nudne. Putin po prostu ględził! To najwyraźniej nie był jego dzień. Plątał się w mało ważnych szczegółach, przeskakiwał z tematu na temat, nie powiedział praktycznie nic, czego bym już nie wiedział. Więcej! Na pytanie oto, co skłoniło go do interwencji na Ukrainie kompletnie pominął ukraińskie przygotowania do inwazji na Donbas, wypowiedź Zełeńskiego w Monachium, gdzie zapowiadał wyposażenie Ukrainy w broń nuklearną, nic nie wspomniał także o rozpaczliwych wręcz próbach Rosji skłonienia Zachodu do zawarcia układów gwarantujących wzajemne bezpieczeństwo, które pozostały bez odpowiedzi. Ale oczywiście były też interesujące fragmenty! Putin zdaje się wykonywać gesty w stronę Polski, Węgier i Rumunii – czyli krajów NATO. Zauważyłem to jeszcze w grudniu 2023 roku na posiedzeniu rosyjskiego ministerstwa obrony, a ciekawe jest, że praktycznie nikt nie zwrócił na to uwagi! Putin powiedział tam:

Zachodnie ziemie Ukrainy? Wiemy, jak Ukraina je otrzymała. Stalin oddał je po II wojnie światowej. Oddał część ziem polskich, Lwów i tak dalej, kilka dużych regionów – mieszka tam 10 milionów ludzi. Żeby nie urazić Polaków, zrekompensował im straty kosztem Niemiec: dał im niemieckie ziemie wschodnie, korytarz gdański i sam Gdańsk. Część zabrał Rumunii, część Węgrom – wszystko oddał Ukrainie.

A ludzie, którzy tam mieszkają – w każdym razie wielu z nich, wiem to na pewno, w 100 procentach – chcą wrócić do swojej historycznej ojczyzny. A kraje, które utraciły te terytoria, przede wszystkim Polska, marzą o ich odzyskaniu.

W tym sensie tylko Rosja może być gwarantem integralności terytorialnej Ukrainy. Jeśli ona tego nie chce, to znaczy, że tego nie potrzebuje. Historia postawi wszystko na swoim miejscu. Nie będziemy się wtrącać, ale nie oddamy tego, co nasze. To powinni zrozumieć wszyscy – ci na Ukrainie, którzy są agresywnie nastawieni do Rosji, w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Jeśli chcą negocjować, niech negocjują. Ale my będziemy to robić w oparciu o nasze interesy (tłumaczenie moje).

We wszystkich jego dotychczasowych wypowiedziach te ziemie były częścią Ukrainy i co zatem idzie Rosji. Polska nie miała z nimi nic wspólnego. Ale ważne tu są słowa „nie oddamy tego, co nasze”. A co Rosja uważa za swoje? Oczywiście Krym, ziemie po wschodniej stronie Dniepru i południe Ukrainy wzdłuż Morza Czarnego aż do Rumunii i Mołdawii (oczywiście z Naddniestrzem!) – czyli tzw. Noworosję. Ukraina może się więc już pożegnać z dostępem do morza i prawdopodobnie z terenami zamieszkanymi przez mniejszości narodowe. Rosję one nie obchodzą. Mniej więcej takiej odpowiedzi udzielił Putin także Tuckerowi.

Ale moją uwagę przykuł inny fragment:

Trendy w rozwoju świata i światowej gospodarki są takie, jak właśnie wspomniałem, i jest to nieuniknione. To będzie się działo nadal: jak wschodzi słońce, nie można temu zapobiec, trzeba się do tego dostosować.

Jak dostosowują się do tego Stany Zjednoczone? Siłą: sankcjami, presją, bombardowaniami, użyciem sił zbrojnych. Ma to związek z arogancją. Ludzie w waszej elicie politycznej nie rozumieją, że świat zmienia się zgodnie z obiektywnymi okolicznościami i konieczne jest podejmowanie właściwych decyzji kompetentnie, na czas, na czas, aby utrzymać swój poziom, przepraszam, nawet jeśli ktoś chce poziomu dominacji. Takie chamskie działania w odniesieniu do Rosji i innych krajów, prowadzą do odwrotnego rezultatu. To jest oczywisty fakt, to już stało się oczywiste dzisiaj.

Nie chodzi o osobę przywódcy – chodzi o nastawienie elit. Jeśli amerykańskie społeczeństwo będzie zdominowane przez ideę dominacji za wszelką cenę i siłą, nic się nie zmieni – będzie tylko gorzej. Ale jeśli w końcu zdamy sobie sprawę, że świat zmienia się z powodu obiektywnych okoliczności i musimy być w stanie dostosować się do nich na czas, wykorzystując zalety, które Stany Zjednoczone wciąż mają, to być może coś się zmieni (tłumaczenie moje).

Putin mówi to samo, o czym ja już wielokrotnie pisałem: USA są państwem opartym na wyzysku, dominacji i przemocy. Błędnie sądzi jednak, że tamtejsze elity można przekonać, lub że same dostosują się do zmieniającej się sytuacji światowej. To szalenie niebezpieczne myślenie!!! To byłby wyrok śmierci dla tych elit. Dlatego walczyć będą do końca!!! Być może końca nas wszystkich. W przeciwieństwie do Putina doskonale rozumieją to dwaj inni Amerykanie, których komentarze bardzo cenię, i na których już wielokrotnie się powoływałem: Paul Craig Roberts i Gilbert Doctorow. Craig Roberts jest dużo większym czarnowidzem niż ja i w prawie każdym swoim komentarzu kreśli widok Armagedonu. Gorąco polecam przeczytanie jego komentarza, w którym krytykuje Putina za jego naiwność wobec USA i brak układu obronnego pomiędzy Rosją, Chinami i Iranem. Taki układ mógłby jego zdaniem zapobiec wybuchowi wojny. Do jego wypowiedzi dołącza się Doctorow, który już wcześniej krytykował za to Putina. Niedawno Craig Roberts udzielił wywiadu rosyjskiemu think-tankowi GEOFOR, w którym także o tym mówi. Robi swoje. Może to coś da? Kto wie?

Ale ja cieszę się, że jestem w domu i moim przydomowym ogrodzie kwitną przebiśniegi.